przez kwiatuszek » 5 lut 2016, o 14:43
wracam, moja sytuacja wyglada tak, ze mamy kontakt, bo ja go inicjuje, prosilam, blagalam a to wszystko na nic, staralam sie , tlumaczylam mu na wiele sposobow ze nie warto tracic 5 lat przez nerwy, on jest nieugiety, zimny, widzielismy sie, nic go nie rusza.twierdzi ze juz mnie nie kocha, dziwne bo rano przed zerwaniem jeszcze mi wyznawal milosc i mowil jak mu zalezy.nie ma nikogo, ja przez chwile mialam adoratora, co ciekawe gdy on sie dowiedzial byl zazrosny, wypytywal o niego jeszcze na tym ostatnim spotkaniu, chociaz twierdzi ze ja go nie interesuje, paradoks?nie bede juz wiecej go prosic, jesli to nie zadzialalo, to moze jak sie calkiem odetne cos da.czy to mozliwe ze calkowicie przestal kochac wraz z momentem gdy mowil ze zrywa?on wogole nie przemyslal tego co zrobil, ani przed ani po zerwaniu, bo sam mowil ze ani chwili o mnie nie myslal, nie brakowalo mu mnie, ze nawet nie zauwazyl kiedy ze mna zerwal, jest naprawde okrutny, mowil takie rzeczy...jakby celowo chcial mnie zranic.a przeciez ludzie gdy sie rozstaja wiedza ze rania druga osobe i chca to zrobic jak najmniej bolesnie...on poprostu zerwal i trwa w tym uparcie bo nie chce sie przyznac ze popelnil blad nawet chwili nie zastanawiajac sie nad tym, ja szczerze zaczynam juz go nienawidzic przez to jak mnie traktuje.wiem ze bedzie tego zalowal jak nie teraz to za pare lat, mowil ze czeka na kogos do kogo poczuje to co do mnie na poczatku, bardzo plytkie, on nigdy nie mial przede mna dziewczyny i chyba myslal ze cale zycie czuje sie motyle w brzuchu, a przeciez uczucie sie zmienia.gdy sie zegnalismy mowil ze moge podjezdzac czasem do niego, teraz znowu ze nie ma ochoty na spotkania, chcialam sie do niego zblizyc jak kolezanka, on nawet to blokuje, nic z tego nie rozumiem.a najlepsze jest to, ze juz nawet go nie pociagam fizycznie i tez dlatego on mowi ze to nie ma sensu, bo zawsze nawet po roztaniu mial na mnie ochote.nie wiem czemu tak sie stalo.gdy chcialam go pocalowac to powiedzial ze nie bedzie sie calowal z pierwsza lepsza...a gdy powiedzialam ze go kocham odpowiedzial: to fajnie.boli mnie to ze ma w dupie moje uczucia, ja cierpie a on sobie zyje jakbym nigdy nie istniala, to niesprawiedliwe...
-
- kwiatuszek
- Jestem tu nowa :)
-
- Posty: 12
- Dołączył(a): 17 lis 2015, o 13:20