Fenek, my jeździmy do wioski z której jest moja teściowa, w Sierra de la Alpujarra, niedaleko Sierra Nevada (właściwie to już rezerwat przyrody Sierra Nevada). Bosko tam jest, widoki przepiękne, ośnieżone góry w tle, spokój, cisza, natura. Najlepsze, że połowę trawska jakie znajdziesz tam rosnącego na dziko można zerwać i zjeść, my jeździmy z bukłakami 8l po wodę ze źródełka, która jest przepyszna (nasza z kranu nie za bardzo). A moja teściowa tylko chodzi i zbiera różne liście, owoce i inne cuda, których nazw ja nawet nie potrafię powtórzyć...
Dziś przy okazji spotkaliśmy się też z wujkiem Józka i zjedliśmy razem obiad. Ogólnie to ja jestem mieszczuchem, który kocha ludzi, gwar i morze, plażę ale raz na jakiś czas fajnie się tam przejechać i wychilloutować trochę, to dziś zrobiliśmy, piesek się nam wybiegał, my tez padliśmy po powrocie i przespaliśmy trzy godziny
Czasem trzeba!