Moja jest weganką. Nie tknie niczego pochodzenia zwierzęcego.
Je żółty ser co wcale serem nie jest a smakuje tak samo. Bawi się w zamienianie składników. Czasami pół dnia spędza na robieniu tych swoich wegańskich rzeczy. Przyznam dobre są.
Je hamburgery z pseudo mięsem i faktycznie różnicy w smaku nie ma.
Jedyne co zje to jajka od kur ze wsi. Od swoich tam zaufanych hodowli. I to przeze mnie zaczęła, bo sam jem jajka zerówki. Nie kupuję klatkowych, bo to świństwo i syf.
Jest zdrowa jak rydz, wulkan energi, nie ma anemi, nie choruje w ogóle w przeciwieństwie do mnie.
Jem mięso, bo lubię. Tak zostałem nauczony od dziecka i nigdy nie zrezygnuję z golonki, wiejskiej kiełbachy, karkówki, żeberek, wątróbki itd.
Przez to mamy dwie lodówki. Ona swoją ja swoją.