Ja mam w domu dwa pieski. Jeden to staruszek, kundelek Kuba, który został u rodziców. Drugi to czteromiesięczny Labrador, który mieszka ze mną. Oba pieski rozpoczęły naukę siusiania na dworze od pierwszego dnia pobytu w domu. Szkoliłam je natomiast po miesiącu mieszkania z nami, bo z początku psiaki były trochę zagubione i przestraszone. Wiadomo, brak mamy i rodzeństwa, zmiana diety czy inne otoczenie nie sprzyja dobremu rozwojowi malucha i uczeniu go sztuczek. Wtedy więc bawiłam się z nimi, tuliłam i ogólnie rozpieszczałam.
Oduczyć Labradora gryzienia jest ciężko i jeszcze sobie z tym nie poradziłam. Kubuś nauczył się szybko dokładnie tak jak pisała autorka tematu - krzyczałam "ała" i udawałam, że piszczę i płaczę. Domownicy mieli ubaw po pachy, ale Kubuś szybko załapał, że mnie to boli i zaczął pocieszać. Reksio natomiast jest twardą sztuką. Robiłam z nim to samo, co z Kubusiem, ale nie działało, więc teraz mówię "ała, nie wolno gryźć", zabieram ręce i kończę zabawę. W ciągu dnia staram się rozładować jego potrzebę gryzienia kupując mu zabawki do gryzienia i smakołyki do żucia. Jak dotąd, zupełnie bez efektów
Jeśli chodzi o naukę sztuczek, to zaglądałam na fora i strony internetowe poświęcone szkoleniu psa. Podstawą naszej nauki są kliker i smakołyki. Kliker pozwala natychmiast dać psu do zrozumienia, że wykonał coś dobrze. Chwalenie i smakołyki oczywiście też są potrzebne, ale czasem reakcja pieska trwa dosłownie sekundy i możemy nie zdążył powiedzieć pochwały w odpowiednim momencie a kliker nam to umożliwia. Smakołyki mam zawsze inne. Czasem są to psie chrupki czy ciasteczka, innym razem zwykła sucha karma, którą Reksio je też w ciągu dnia. Ważne, żeby pies nie wiedział, czego ma się spodziewać - wówczas nagroda jest dla niego bardziej atrakcyjna. Po szkoleniu oczywiście jest radość, pieszczoty, zabawa i ogólny szał
Sam sposób uczenia psa określonych sztuczek jest wg mnie indywidualną sprawą. Każdy psiak ma inny charakter i uczy się inaczej. Kubusia uczyłam jako dziecko,ale bez specjalistycznej wiedzy nauczyłam go wszystkich podstawowych sztuczek, tj. siad, leżeć, daj łapę, chodź, zostań, zostaw, daj głos, poproś. W przypadku Reksa posiłkowałam się wskazówkami z oficjalnej strony internetowej o rasie, ale i tak modyfikowałam sposób nauczenia go sztuczki, jeśli ten "wyczytany" nie działał. Labradory są dość pojętne, więc Reksio umie już bardzo dużo jak na czteromiesięcznego szczeniaka... i działamy dalej.