''Komisja Europejska trzy lata temu postulowała wprowadzenie zakazu używania w szkołach telefonów komórkowych. Nauczyciele przyznają, że korzystanie z telefonów i tabletów na przerwach, a nawet podczas lekcji to już plaga.
Dlatego dyrektorzy placówek, popierani przez część rodziców, wprowadzają zakazy (całkowite lub częściowe) używania komórek w szkołach. Taka inicjatywa pojawiła się ostatnio w jednym z gimnazjów na warszawskich Kabatach. Storpedowała ją część rodziców, która chciała mieć w każdej chwili kontakt z dziećmi. W takiej sytuacji szef placówki jest bezradny.
W związku z tym pojawiają się postulaty, aby na podstawie ustawy o systemie oświaty- dyrektorzy mieli możliwość samodzielnego zdecydowania o nieużywaniu telefonów i innego sprzętu elektronicznego w szkole.''
Jakie jest wasze zdanie o tym? Myślicie, że to dobry pomysł?
Moim zdaniem po części takie ograniczenie jest dobre. Patrząc co dzieje się teraz z młodzieżą, nie dziwię się, że taki zakaz chcą włączyć w ruch.
Wystarczy rozejrzeć się -młodzież ciągle wisi na telefonach.
Dosłownie -plaga.
Facebook i inne portale społecznościowe po prostu władają młodymi ludźmi. Pokolenie teraz żyje wyłącznie internetem jakby to co dzieje się dookoła było drugim planem. A przecież życie, to nie życie w sieci.
Nie raz widuję grupkę młodych dziewczyn i jak myślicie, co robią? Milczą. Siedzą w grupce i każda z nich patrzy i klika w telefon. Czy to normalne? Tak ma wyglądać przyszłość waszych/naszych dzieci?
Rozumiem, że rodzice chcą mieć kontakt z dzieckiem, ale czy ''muszą'' podczas lekcji?
Przynajmniej choć przez te 45min, 1,5h dziecko oderwie się od telefonu.