jest taki jeden. jeszcze pare dni temu powiedzialabym , ze ewidentnie mu sie podobam. teraz stwierdzam, ze wysyla mi sprzeczne sygnaly.
zacznijmy od tego , ze przyjechal do mnie tak po prostu z kwiatami (wyniklo to z naszej wczesniej rozmowy, podczas ktorej zazartowalam, ze bez kwiatow nie ma prawa wstepu - nie spodziewalam sie, ze wezmie to na powaznie). spedzilysmy u mnie moze 4 godziny i troche sie nudzilismy juz pod koniec (zly znak...). pare dni potem bylismy pierwszy raz na wspolnej imprezie (nie zaprosil mnie jako osobe towarzyszaca - po prostu gospodarz zaprosil prawie wszystkich ze szkoly). podczas tego wieczoru ewidentnie sie do mnie przystawial - przytulal, przymilal, ale nie natarczywie. byl pod wplywem alkoholu , wiec dodalo mu to troche pewnosci siebie. zaprosil mnie nawet na studniowke (chodze do technikum btw - znamy sie 4 lata juz). za ktoryms razem sie zgodzilam. wszystko pieknie tylko od tamtej pory ewidentnie mnie zlewa. w szkole w ogole sie nie odzywa (wiadomo koledzy itd., ale nawet jak nie jest przy nich wgl mnie nie dostrzega). moze jest tez w tym troche mojej winy, bo tez nie wodze za nim wzrokiem, ale nie chce, zeby sobie pomyslal, ze sie zakochalam czy cos.
od tamtej imprezy minely 4 dni... co mam zrobic? dlaczego on sie tak zachowuje? znamy sie 4 lata. nawet jezeli teraz nagle zaczelam mu sie podobac to chyba zachowywalby sie inaczej, prawda?
to moja wina? co mam robic? olac czy moze sama zagadac?