przez Meow » 4 paź 2016, o 11:44
Hej dziewczyny,chciałam się waszapytać jak Wy to widzidzicie.Że swoim M.jestem od ponad 3 lat,jesteśmy zareczeni planów o ślubie jeszcze nie było,jedynie jakieś lekkie wspominanie. Ja zwyczajnie nie czułam się gotowa.Problemem są według mnie jego rodzice,na początku oczywiście było cudownie,bardzo dobrze mi się z nimi gadalo,oni przyjeżdżali na moich rodziców a moi do nich i naprawdę się lubili. Problemy zaczęły się niedawno,gdy wyjechalam z M.Za granicę, nasze rodziny zaczęły się wtrącać, a to moi bracia mówili mojej mamie jak to M.nie jest dla mnie dobry,że żałuję dla mnie pieniędzy i ze ja wszystko zalatwilam za niego. To nie do końca była prawda ale po części tak właśnie było. Moja mama jako ze miała dobry kontakt z jego mama wszystko to jej mówiła,ale nie w złym zamiarze tylko takim by M.zaczął się bardziej starać. (M.ma 29 lat a do tej pory zachowywał się jak dziecko,bo mam waszystko za niego robila)Jego mama poczula sie oburzona,bo jak to tak mozna gadac na jej dziecko. I się zaczęło,ona przekrecila historię na swoją stronę i opowiedziała M.jakie to strasznerzeczy moja mama na niego wygaduje a on oczywiście jej wierzył,mieliśmy setki kłótni na ten temat ale w końcu doszliśmy do wniosku ze o wszystkim zapominamy i zachowujemy się normalnie. Lecz M.nie zapomnial,widziałam ze ma uraz do moich rodziców,nie chce z nimi rozmawiać a mi było zwyczajnie głupio przed nimi ze on się tak zachowuje. Apogeum osiagnelismy w wakacje,gdzie poklocilam sie z jego matka (ona na mnie wrzeczala gdy nikogo akurat nie bylo ja siedzialam cicho,gdy M.przyszedł rozplakala się i poszła do domu). Ta kobieta jest chorobliwie zazdrosna o M.on sam nawet to widzi,ona jest na mnie zła bo pojechaliśmy nad morze sami,chcieliśmy sobie zrobić wypad bez rodziców,że nie myślę o ślubie i inne taki duperele. Nawrzeszczala na mnie,mi się zrobiło przykro r ozplakalam się,poklocilam z M kilka razy o to ale on doszedł do wniosku ze to ja mam rację,że ja jestem dla niego najważniejsza a matki nie poznaje i jest gotowy się od nich odciąć. I tak sobie żyliśmy,wyjechaliśmy za granicę ale mieliśmy plany lecieć na święta do Pl,pomyslelismy ze wypadloby się pogodzić i żyć normalnie ale jego rodzice są na prawdę zacofani...jego matka dalej ma do mnie żal i to ona czuje się urazona,już mieliśmy kłótnie z M o to bo on myśli ze to moi rodzice mnie źle do nich nastawiaja. Rozmawiałam z matką M przez telefon gdzie strwierdzila ze unosze się dumą bo nie chce z nią rozmawiac,usłyszałam to jak M.dał mi telefon do ręki a ona myślała ze nadal rozmawia z nim. No i chodzi o to ze nie ma możliwości żebyśmy się pogodzily,ja jestem na nich zła,oni na mnie a moi rodzice też będą źli i na M i na jego rodzicow za to jak mnie traktują. M staje w mojej obronie,kłóci się z matką ale ona i tak nic nie rozumie. Najlepszym wyjesciem jest chyba rozstanie,wczoraj przeplakalismy cała noc myśląc o tym,ale M nie dopuszcza takiej mysli,dalej zachowujemy sie jak para a problem zamieciony pod dywan.jak myślicie czy ten związek ma sens ?
-
- Meow
- Jestem tu nowa :)
-
- Posty: 12
- Dołączył(a): 30 kwi 2016, o 23:13