Hej kobietki!
Chciała bym opisać wam kilka sytuacji, które ostatnio miały miejsce w moim związku, jednocześnie proszę was o radę i opinię na ten temat
A mianowicie.... Jestem z moim M od ponad 2 lat, mamy po 22 lata, mieszkamy razem, ja studiuję, on chodzi do szkoły policealnej.
Na początku związku było świetnie...chyba jak w każdym...wspólne spędzanie czasu, wypady gdzie tylko się da, spotkania ze znajomymi. Świata poza sobą nie widzieliśmy. Znaliśmy się od gimnazjum i dobrze się dogadywaliśmy. Po pół roku związku wprowadził się do mnie, ponieważ miał kłopoty z rodzicami. Pomagałam mu w najgorszych chwilach i wspierałam, załatwiłam pracę u znajomego w dobrze prosperującej firmie, z wysokimi zarobkami. Liczyłam na to, że jeśli zacznie pracować, będzie wspomagał mnie finansowo, razem będziemy myśleć o rachunkach, zakupach itd... Pracuje tam już dwa lata i dołożył się zaledwie 4 razy do rachunków a zakupy zrobił tylko z myślą o sobie, i tylko kilka razy podczas wspólnego mieszkania. Wszystko zostało na mojej głowie. Jego wypłata znika w oczach, dosłownie. Nigdy nie ma odłożonych pieniędzy, nie myśli o tym, żeby zabezpieczyć się na przyszłość, ciągle traci na swoje zachcianki, a prezenty jakie od niego dostawałam to kwiaty z biedronki i drobna bransoletka za 4.99, co wypominał mi przez długi czas. Ogólnie od początku miałam wrażenie że zależy mu na jednym, ciągle chciał iść do łóżka i liczył na wszelkie przyjemności, przestaliśmy wychodzić z domu a jego ulubionym zajęciem stało się oglądanie telewizji, spanie i granie w LOL'a... Po kilku miesiącach zmienił się, troszczył się o mnie, mówił ciągle o ślubie, rodzinie, własnym mieszkaniu, zaczęło się wychodzenie na spacery, wspólne wypady ALE, nie było dnia, żeby nie oglądał się za innymi kobietami... Nagle znowu coś się zmieniło i jest tak do teraz. Kłamstwa i puste obietnice są na porządku dziennym, ciągle śpi, myśli tylko o sobie, dużo obiecuje a nigdy nie spełnia, po moim wyjściu z domu włącza porno spędzając pół dnia w łóżku, dopóki nie wrócę, przez to czuję się nieatrakcyjna i bardzo mi to przeszkadza, a wręcz ciągle nie daje spokoju. M ciągle tylko śpi, ogląda tv rozwalony na łóżku jedząc czipsy, a kiedy już pójdzie spać to śpi do południa, nigdy niczego nie ugotował, nie potrafi nawet w piecu napalić, nic nie potrafi, muszę wszystko robić ja, muszę o wszystkim myśleć, o wszystko się martwić, popadam już przez to z depresję. Jest takim strasznym łamagą i tępakiem, że czasem myślę, że on udaje, bo to nie normalne, żeby nie wiedzieć np kto jest prezydentem, który to 7 miesiąc w roku, kiedy są święta, i wiele wiele innych, ostatnio nawet powiedział znajomym, że poszedł sobie zrobić cytologię(morfologię) i że wszystko dobrze mu wyszło. Kiedy wszyscy kładli się ze śmiechu on siedział poważny i nie wiedział o co chodzi, dopiero później, kiedy wytłumaczyłam mu czym się różni jedno od drugiego, zrozumiał. Jest takim niezdarą, że nie ma chwili, żeby czegoś nie zepsuł, wszystko mu leci z rąk, w pracy psuje wszystkie narzędzia, wszystko robi źle, każdy się z niego śmieje. Jest takim samolubem. Nudzę się z nim i duszę się w tym związku. Nie potrafię mu zaufać przez te ciągłe kłamstwa i puste obietnice. Męczy mnie to, że ciągle się ogląda za innymi, uważa się za wielkiego cwaniaka w towarzystwie i robi mi tylko wstyd. Mam dosyć tego, że ja muszę o wszystkim myśleć, a on tylko o sobie i resztę ma gdzieś. Nie będzie nawet stanie zapewnić nam przyszłości, a co mówić jakby pojawiły się dzieci.Cała jego wypłata idzie w tydzień- na jego pierdoły, jego jedzenie i różne zachcianki. resztę pieniędzy pożycza rodzicom, którzy mieli i mają go gdzieś a przypominają sobie o nim tylko wtedy kiedy przychodzi dzień wypłaty... Czasem znikał na całe dnie mówiąc, że jedzie do rodziców na godzinkę, wracał o północy śmierdząc papierosami(nie pali i zabrania mi też) kłamał, że nigdzie nie był i nikogo nie spotkał a kilka dni potem dowiedziałam się, że odwiedził kolegów. Nie pozwala mi spotkać się z koleżankami, wyjść z domu. Kocham go mimo wszystko ale dłużej tak nie mogę M jest na prawdę czuły i troskliwy, nie jest złym mężczyzną ale na dłuższą metę nie da się z nim żyć. Czasem wydaje mi się, że trzyma mnie przy nim przyzwyczajenie.Powiedzcie co o tym sądzicie Próbowałam już wszystkiego, żeby się zmienił, skutkowało tylko na kilka tygodni i ciągle od nowa to samo. Pomóżcie!
Wracając do tematu, wspomnę jeszcze, że jeśli mu czegoś zabraniam tak jak on mi. Śmieje się i robi swoje. Kiedy jesteśmy na jakiejś imprezie typu wesele ciągle patrzy na inne. Nie przejdzie obojętnie ciągle patrzy na kobiece pupy itd. Przyznam, że do brzydkich nie należę, mam powodzenie u facetów wiec dlaczego woli patrzeć na inne ?.. np kiedy razem gdzieś idziemy zakłada dresy, nie stara się, żeby wyglądać dobrze. Kiedy idzie do szkoły ( jest w grupie sam z 11 dziewczynami) od razu idzie się ogolic, stroi się, zakłada koszule, perfumy na pworwszym miejscu. Nie wiem co o tym myśleć. Dla mnie tego nie robi. Może chce się spodobać innym ?