Mam problem i tak naprawde nie wiem od czego zaczac. Nie chce z nikim kogo znam o tym rozmawiac, stwierdzilam ze forum to najlepsze wyjscie.
Mam 30 lat I nie dawno urodzilam coreczke. Kiedy ja karmie, mysle sobie jak bardzo ja kocham I ze jej nigdy nie skrzywdze.
Jednoczesnie przypomina mi sie mojej dziecinstwo I lata mlodziencze. Mam toksyczna matke. Bylam bita od kiedy pamietam az po lata mlodziencze (za bylo g....o). Czasami byl to klaps, czasami pasek, smycz lub kabel. Nie raz oberwalam klamra po glowie, do tej pory pamietam jak kurczylam sie na podlodze chowajac glowe. Karana bylam nie tylko fizycznie ale tez psychicznie. Wyzywana od szmat, brudasow, dz...k, k...w. Od glupich I nienormalnych. I zawsze to ja przepraszalam, ona nigdy. Nie nauczyla mnie milosci, nie mowila mi ze mnie kocha. Moj tata mnie nie bil ale tez mnie nie bronil.
Wyjechalam do UK zaraz po szkole sredniej. Relacje sie poprawily. Rodzice również sa w uk. Mam swoj dom, dobra prace, maz tez dobrze zarabia. Widuje rodzicow raz na jakis czas ale nawet jak nas odwiedzaja I jest jakis problem to boje sie odezwac we wlasnym domu. W zeszla nd mielismy moich I me za rodzicow na obiedzie. Nagle moja matka mowi do mnie ze jak bylam mala to sie uderzylam w glowe I dlatego jestem teraz troche nienormalna. Nie zareagowalam, poprostu ja zignorowalam.
Nie wiedzialam ze dziecinstwo tak mi sie odbilo na psychice dopoki nie urodzilam swojej coreczki.
Do czego zmierzam. Boje sie ze bede taka sama matka. Codziennie cos mi sie przypomina I wywoluje to u mnie placz. Nie ufam im nad opieka nad moim dzieckiem. Nie wiem co bym zrobila jakby kiedys podniosla reke na moja corke. Boje sie ze popadne w depresje, nie wiem jak sobie z tym radzic. Nie chce rozmawiac o tym z mezem bo ja znienawidzi. Nikomu innemu nie ufam. Cala sytuacja mnie przerasta, nie moge spac po nocach.
Sorry ze tak chaotycznie wszystko jest napisane.
PS- Urwanie kontaktu nie wchodzi w gre. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego jak sie czuje. Placze po kryjomu.