Jak w temacie. Jestem z moim chłopakiem od 3 lat. Miesiąc temu OZNAJMIŁ MI, że za rok chce wyjechać ze mną za granicę by zarobić. Nie powiem, zaskoczył mnie tym faktem, bo nigdy nie braliśmy tego pod uwagę, chyba że gdzieś w przelocie wpadał taki pomysł, ale był raczej tylko opcją, a nie planem. Bądź co bądź - ja nie chciałabym wyjeżdżać, nie ukrywam tego. I nie mam do niego pretensji o ten pomysł wyjazdu, problem jest w tym, że on ze mną o tym nie usiadł, nie porozmawiał, po prostu zadecydował i jak się przeciwstawiłam to praktycznie miesiąc ze mną nie rozmawiał i wciąż próbuje to na mnie wymusić. Nie podoba mi się jego postawa i to, że nie wysłuchał mnie, tylko coś se wymyślił i żąda ode mnie albo zgody albo tak naprawdę rozstania, mowiac ze go ograniczam. Problem w tym, że ja będąc w kiepskiej sytuacji finansowej chciałam iść do pracy na weekendy (jeszcze się uczę), która pozwolilaby mi zarobic prawie 1000zl/mies - nie zgodził sie twierdzac ze to idiotyczny pomysł bo weekendy sa dla nas a w tygodniu nie będzie czasu się spotykać (mamy do siebie zaledwie 15km). Miałam propozycję wyjazdu do Anglii na wakacje - nie zgodził się, bo on mnie samej nie pusci, bo sie boi, że coś tam narobie (a jestem mu wierna do szpiku kosci i nigdy nie mialam głupich pomysłów). Boli mnie to, że ja zawsze liczyłam się z jego zdaniem, a teraz on stawia nasz związek pod znakiem zapytania, tylko dlatego że podjął decyzję bez konsultacji ze mną i śmie mówić, że go ograniczam... Kocham go i jest mi ciężko, co mam zrobić?