Hej,
Moj zwiazek trwal 5 lat,na poczatku bylo cudownie zakochalam sie od pierwszego wejrzenia,mialam 23 lata i chlopaka z za granicy,jego poznalam na imprezie u znajomych,byl bardzo pewny siebie i zaborczy ale wydawalo mi sie ze to dlatego ze bardzo mnie kocha. Jak przytulal czulam ze unosze sie nad ziemia. Oboje jestesmy uzaleznieni od mariuchuany. On jak mnie poznal byl narzeczonym ale nie przyzal sie. Pojechalam do chlopaka z za granicy on dzwonil placzac ze mnie kocha i jak..moglam mu to zrobic..rzucilam wszystko i wrocilam. On zerwal zareczyny o ktorych dowiedzialam sie pozniej..po miesiacu sielanki pojechal na wesele do swojej rodziny gdzie byla milosc z jego lat mlodzienczych..mnie nie chcial zabrac bo uznal ze to za wszesnie i ze jego rodzina osadzi mnie za zeewanie zareczyn..przyjechal przyznajac sie do zdrady,mowil ze nie wie ktora z nas kocha..plakalam blagalam zeby ze mna byl..bardzo zle znosze odrzucenie,wybaczylam. Bylo pieknie..ale on naduzywal alkoholu znaczy musial wypijac 3 piwa dziennie ( na rozluznienie,przypalic )..zaczelo mnie to przerazac. Wpadl w konflikt z moja rodzina ktora uwazala ze to vhlopak nie dla mnie( (popadlismy w dlugi)..jednak trwalusmy razem..w moje urodziny wybuchl i przy ludziach kazal mi wypierdalac wyzywal od ksiezniczek i dam..awantura taka ze jego przyjaciel odwiozl mnie do domu mowiac ze on sie nie zmieni bo zawsze byl agresywny..wybaczylam wrocilam..czulam sie zaniedbywana emocjonalnie,zaczol mnie separowac od rodziny i przyjaciol mowiac ze matka zle mnie wychowala i nigdy nie bedzie frajerem jak moj ojciec..w sylwestra sytuacja sie powtorzyla,ale znow po czasie choc bylo mi wstyd wrocilam do niego. Ciagle wyzywisls spowodowane moim.charakterem i ponov kurewska natura nasilily sie..za kazdym razem rozstawalismy sie,ja ho rzucalam a on chodzil i przepraszal mnie do skutku..zaczelam.miec dosc po kolejnym.powrocie i przestalam sie starac,na agresje odpowiadalam agresja ale on nie widzial swoich win..zawsze winna bylam ja..nie pomagal mi w niczym..byly miesiace kiedy mu odmawialam powrotu zawssze jednak sie lamalam..po czasie sama nie wiedzialam czy go kocham..tkwilam w tym zwiazku az poznalam kogos i go zdradzilam..(oczywiście vwczesniej sie rozstalismy)'..blagal o.powrot,balam sie powiedziec mu prawde ale zrobilam to gdyz uznalam ze nie moge z tym zyc jesli chce zyc dalej z nim,wybaczyl mi wyzywajac ale bylismy razem. Miesiac sielanki.i obwinianie o wszystko. Jego slowa,ty kurwo ,byly teraz usasadnione..przez te 5 lat nie poznalam jego znajomych bo nigdzie mnue nie zabieral na imprezy rodzinne i urodziny znajomych chodzilam sama bo uznal ze jego to nie bawi..szukalam sobie rozrywek w postaci kolegow bo czulam sie samotna,mialam wrazeniw ze mnie nie kocha,ze jestem bo jestem..nie przezylismy.nigdy ani jednego dnia na trzezwo..ostatnim razem zwzywal mnie bo braklo piwa w domu a ja mialam zla mine kiedy sie denerwowal..wyszedl rzucajac kluczami i wiecej sie nie odezwal. Uznalam ze to koniec. To.on zawsze za mna chodzil mnie nie pozwalala duma bo jak mozna isc do kogos kto nazywa cie bezmozga kurwa co 2 dni..mimo tego bardzo go kochalam..nie wyobraża m sobie zycia bez niego..nawet kiedy karze mi zdychac..zobaczyl mnie z kolega w sklepie i zwyzywal publicznie od kurew..puscily.mi.nerwy,uznalam ze juz nigdy z nim nie bede..probowalam stworzyc zwiazek z tamtym mezczyzna..jednak kiedys zobaczylam.go na ulicy,podlecialam i blagalam o rozmowe..umowilismy sie,on zwyzywal mnie i moja rodzine mowiac ze jestem zwykla kurwa a on juz kogos ma..zwatpilam dalam sobie spokój..zaczol znow przychodzic twuerdzac ze mnie kocha nad zycie...wrocilismy do siebie..kazali szczegółowo opisac relacje z tamtym..opisalam.nie wytrzymal i.mnie popchnol wyzywajac ale ciagle zapewniajac o swojej milosci..dalismy sobie szanse,wyjechalismy na wczasy. Bylo cudownie,jednak byc moze dlatego ze mogl pic od rana do wieczora( okolo 6 piw dziennie..jak to na urlopie..pilam z nim..wrocilismy. tamten z ktorym bylam traktowal Mnie jak ksiezniczke nie obrazil.nigdy i nie ublizal..tesknie mimowolnie za tamtym bo obawiam sie ze temu.nigdy nie sprostam..ze nigdy nie pokocha mnie taka jaka jestem..boje sie ze nie znamy sie na trzewo boje sie o dzieci kyote planuje kiedys miec i wyzwiska ktorych beda musialy sluchac..boje sie o wszystko..boje sie o to ze juz nigdy nie pokocham nikoho ani nikt mnie tak mocno..prosze doradzvie..ja tez jestem zla impulsywna..on ciagle mi zarzuca ze nigdy do niego nie wrocilam sama od siebie ,to prawda ale duma nie pozwalala..obwinia mnie o to ciagle,wychodzi na to ze tylko on sie stara..proslam o wspolna wizyte u psychologa,on uzaleziony kiedys od heroiny wysmial moj pomysl kwitujac wszystko stwierdzeniem ze psycholodzy to debile i ze wszystkich wyrolowal..kiedy plakalam w domu po kolejnej awanturze sam zaproponowal wizyte u lekarza,jednak sama nie wiem.czy my ufac,tamtego spotkalam ,pogadalismy przeprosilam gdzyz rzucilam go z dnia na dzien bo znow uwierzylam tamtemu..wybaczyl mi mowiac ze poczeka bo wie ze i tak wroci co bylo a ja stane sie zastraszonym zombie....nigdy nie poznalam znajomych tego o ktorym jest watek a wszystkich moich uwaza za kurwy i frajerow..co mam robic? Czy on jest psychopata?