Mamy 4-letniego syna i mała córeczkę. Po urodzeniu córki mąż zaczął spędzać więcej czasu zz synem żeby nie poczuł się odrzucony bo ja nie mogę mu poświęcać tyle uwagi co wcześniej. Jak tylko mała śpi to bawię się z synem ale tata stał się bardziej "atrakcyjny" bo może go zabrać na rower, basen itp. Syn chce ostatnio spędzać czas tylko z tatą a mnie jakby przestał potrzebować.Tyle że mąż zaczął to wykorzystywać przeciwko mnie i jak się kłócimy to mówi mu na mnie różne rzeczy na mnie. Zresztą syn widzi jak mąż mnie czasami traktuje - krzyczy czy wyzywa. Na niego zresztą też krzyczy. Nie raz zdarzy mu się zaklnac przy dziecku.Wiele razy już z nim rozmawiałam i oczywiście on wie że źle robi ale dalej nic się nie zmienia. Dzisiaj mieliśmy jechać cała rodzina nad jezioro ale mąż od rana miał do mnie pretensje o wszystko i szukał zaczepki aż w końcu dostał swojego ataku szału. Więc powiedziałam mu że ja nigdzie z nim nie jadę skoro on tak mnie traktuje więc synowi powiedział że to wszystko moja wina że nie jedziemy bo to ja nie chcę jechać. Syn w płacz bo mi al obiecane. Mąż powiedział mu że pojadą sami "bez matki". Jak się pakowali to cały czas na mnie wrzeszczał a ja z małą córka na rękach. Jak już mieli wychodzić to wysłał syna do mnie żeby mały się zaputal nie czy jadę z nimi. (A n nawet sam z siebie się nie zastanawiał czyama też jedzie
). Wytłumaczyl synowi że bardzo mi smutno i chciałabym z nami m jechać ale nie chcę z tata spędzac czasu. Na to mąż znowu dostał szału i powiedział ze w takim razie sama mam sobie jechać z dziećmi. Syn znowu w ryk bo przez mamę nie jedzie nad jezioro. W końcu pojechali sami...jak mam to wszystko synowi wytłumaczyć??