Bolesne rozstanie.

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Bolesne rozstanie.

Postprzez disclosure » 23 paź 2017, o 20:13

Potrzebuje pomocy, lecz nie wiem czy to jest w ogóle możliwe, łapie się wszystkiego. Wiem, zdaję sobie sprawę, że takich wątków pewnie było tu od groma. Jednak nigdzie nie znalazłam odpowiedzi, chociaż nie wiem czy tego oczekuje.
Tak, zostawił mnie, po prawie dwóch latach i tu od razu zaznaczę, proszę, nie piszcie mi, że to wcale nie tak długi związek itp. Kochałam, kocham go nad życie, i ja po prostu wiem, że to się nigdy nie zmieni. Jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi. Związki nigdy mi się nie układały, już nie mówiąc o tym, że nigdy tak właściwie nie wierzyłam w miłość. Mój pierwszy związek był toksyczny, bardzo toksyczny, nawet skłonna bym była stwierdzić, że to co wtedy przeżyłam miało niestety spory wpływ na ten związek. Następni faceci byli bo byli, na zabicie czasu, nudy, poczucia samotności, tak, wiem, że nie do końca w porządku, ale z ich strony też nie było nic poważnego, nikogo nie zraniłam. Jednak kiedy poznałam jego, nazwijmy go P. wszystko było zupełnie inaczej..początki były kolorowe, to oczywiste, jak w każdym związku na początku, ale im bardziej go poznawałam, im więcej czasu razem tym bardziej docierało do mnie, że naprawdę go kocham, że to jest w końcu to uczucie. Postanowiliśmy razem zamieszkać, zgadnijcie co się wtedy stało. Nie, nie skakałam z radości, chociaż powinnam i tak też w sumie się czułam. Ale z tym oto poważnym krokiem do przodu odezwały się uciążliwe wspomnienia z przeszłości, zaczęłam panikować, płakać, odwalać histerię. P. dobrze to znosił, naprawdę.. jednak w końcu się wyniósł, mimo to dalej ze mną był. Zrozumiałam, że muszę iść z tym do lekarza, ale przede wszystkim zrozumiałam, że on też musi mnie naprawdę kochać skoro dalej przy mnie był. I tu by się wydawało było coraz lepiej, naprawdę się zmieniłam, przestałam w końcu żyć tą cholerną przeszłością. I chociaż zawsze powtarzał, że gdyby nie chciał to by ze mną nie był, coś się zmieniło. Wiadomo jak jest w związkach, nigdy nie jest idealnie, zawsze wychodzą lekkie chociaż spiny, tylko miałam wrażenie, że on wtedy z automatu się wycofywał. Rozumiałam, po tym wszystkim co było, miał prawo bać się, że znowu odstawię jakąś histerię, mimo że mówił, że widzi jak bardzo się zmieniłam. Wszystko było dobrze, żyliśmy sobie z dnia na dzień, trochę zapracowani, ale byliśmy, kochaliśmy się (tak mi się przynajmniej wydawało). Któregoś dnia wyszedł z kolegami i po prostu odszedł, przez jakąś głupią spinę przez sms, który był totalnym nieporozumieniem.
Nie było żadnej rozmowy wyjaśniającej, nic.. odszedł i już. Nie rozumiem, nie radzę sobie. Po trzech miesiącach ciągle codziennie ryczę budząc się rano, zasypiając. Nie wiem jak się tu odnaleźć, ucieczka do innego miasta nie jest wyjściem z sytuacji, bo wiem, że to mi nie pomoże. Z drugiej strony jak mam tu żyć.. to małe miasto, nie chcę, nie wyobrażam sobie widywać go z innymi. Wiem, że to może się wydawać głupie, ale ja wiem, że to jest ten, ten mężczyzna, którego pokochałam i wiem, że drugiego takiego nie będzie. Jestem wykończona ciągłym płaczem, tęsknotą. Nie chcę iść do psychologa, bo wiem, że mi nie pomoże, lekami też nie chciałabym się zagłuszać. Chciałabym zrozumieć coś, czego chyba nie da się zrozumieć. Nie potrafię się odnaleźć..nie mam z kim rozmawiać za bardzo, nie jest byt ufna, on był dla mnie zawsze tą osobą, z którą rozmawiałam o wszystkim. Nie umiem wyjść do ludzi, nawet nie chcę, nie chcę szukać innego na siłę, już nie mówiąc o tym, że moja samoocena raczej nie jest za wysoka. Ale to nie chodzi o to, ja nie wyobrażam sobie w swoim życiu nikogo poza nim...
disclosure
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 23 paź 2017, o 19:47

Re: Bolesne rozstanie.

Postprzez klementyna » 4 lis 2017, o 14:53

Daj sobie spokój.
Jeśli tak reagujesz, nie wyniknie z tego nic dobrego
klementyna
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 18
Dołączył(a): 1 lis 2017, o 22:11

Re: Bolesne rozstanie.

Postprzez Molly22 » 24 lis 2017, o 22:37

Hej...
Doskonale Ciebie rozumiem. Właśnie przeżywam to samo. Ja rozstałam się po 1,5 roku. To było cudowne 1,5 roku ale chyba tylko dla mnie... Teraz nie potrafie normalnie funkcjonować. Non stop w głowie On i wspomnienia z nim związane. Nie mam ochoty na nic. Nie śpię, nie jem, nie wychodzę do ludzi - wegetuję w swoich 4-rech ścianach i wyję. Łudzę się, że wróci ale chyba niepotrzebnie bo zerwał kontakt. Wykańczam się z każdą godziną i każdym dniem. Nie wiem, jak z tym walczyć. Co zrobić aby wrócił? A jeśli takiej opcji brak, to jak zapomnieć?
Molly22
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 22
Dołączył(a): 24 lis 2017, o 22:30
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Faubo715, Google [Bot]