Cześć,
pod ostatnim moim postem dostałam bardzo dobrą odpowiedź od Was , więc chciałabym znowu prosić Was o radę.
Tak jak wcześniej wspominałam, kończę studia, zasem jakieś zlecenie wpadnie, piszę pracę mgr i jestem w pewnej organizacji studenckiej, zrzeszającej też absolwentów.
Studiowałam dość ciężki kierunek techniczno artystyczny na politechnice w jednym z większych miast w Polsce. Mam młodszą siostrę, która tak samo jak ja poszła na ten kierunek ale rok po mnie. Traf chciał, że przez zmiany programowe kilka lat temu, które obowiązywały mój rocznik, na 2 stopniu spotkałam się z moją siostrą.
Zawsze było tak, że ja jako ta starsza , byłam bardziej energiczna, zawsze miałam więcej poweru do życia, do relacji z ludźmi, do popełniania błędów itp. MOja siostra od przedszkola robiła podobne rzeczy do mnie. Byłysmy w tej samej podstawówce, w tym samym gimnazjum. Do liceum poszłyśmy innego. I na studiach znowu to samo mimo, że rok różnicy. Na 2 stopniu studiowanie razem.
Projekty robiłysmy razem itp. Ona jest inna niż ja. Dużó mnie zawdzięcza, egzaminy, prace jej dawałam, ona nie wykonywała zadnej pracy aby np coś zdobyc.
Zawsze jej to w miarę gładko przychodziło.
Problemw tym, że to tyczy się też znajomych. Ja pamietam ze na początku 2 stopnia studiów w ogole nie związana byłam z branżą zawodowo. Pracowalam w innej branzy, bardziej artystycznej. Poznalam innych ludzi, porobiłam sobie kontakty, zaowocowalo to pracą. Ale przeszlam drogę przez mękę poniewaz byli to starsi ode mnie ludzie którzy dawali mi kopa w moją d****ę , sprawili, ze doroslam itp.
Zaczeli się ze mną kolegowac, powiedzmy przygotowali mnie do normalnego prawdziwego zycia a nie siedzenia w bańce akademickiej i w strefie komfortu. Problem w tym, ze oczywiscie czasem na takie imprezy zabierałam znajomych i moją siostre. Oczywiscie wszyscy zaczeli ją lubic bo to moja siostra, zaczeli sami zapraszac, dodawac w mediach spolecznosciowych. Stalam sie zazdrosna bo ona nigdy nie wprowadzila mnie w jakies srodowisko, nigdy nie wykonała jakiejs tam pracy i poznania mnie z nowymi osobami. ZAWSZE od poczatku studiów, wszystko na nią spadało po mnie, spływało.
Zawsze to jas ie meczylam, zawsze to ja bylam inicjatorem ja bylam zmeczona a ona po mnie brała, uczyla sie na moich bledach i ich nie popełniała. Co jest dobre dla niej, ale dlaczego ja zawsze musialam byc tym krolikiem doswiadczalnym nie dostajac nic w zamian?
Rozmawialam o tym z rodzicami ( nawet w tym wieku) . Mówią oni, że przesadzam, ze jestem niewdzięczna. Jedynie moja babcia ktora miala tez siostre mlodsza od siebie mnie rozumie. Powiedziala, ze ja zawsze bylam bardziej energiczna , bardziej zywiołowa i 'do ludzi' tak samo jak ona. I ona mnie rozumie.
Ja wiem, ze ludzie są róźni. Tylko, ze ja od pewnego czasu tez czegos oczekuje. W kazdym aspekcie zycia. Nie robie nic za darmo. Cale zycie zwykle ja jezdzilam za granicę, ja poznawałam ludzi z branzy ja sie meczylam na warsztatach, napaktykach w firmach , opowiadalam o swoich doswiadczeniach mam duzo rzeczy w CV . A ona zawsze po mnie brala. Bo jest moja siostra i ja powinnam sie dzielic.
Chcialam sie Was spytac czy ja nie przesadzam i czy nie jestem samolubnym czlowiekiem?
Teraz w tej organizacji tez pracujemy razem. Zaproponowala mi udzial kolezanka. Dowiedziawszy sie ze mam siostre pomyslala, ze pewnie jest tak samo jak ja ogarnięta i wziela nas obie do druzyny. Oczywiscie ja duzo pracuje. Moja siostra nie. nawet nie trzyma ręki na pulsie.
Czy ja przesadzam? Moze jestem po prostu egoistką, zazdrosnicą ze komus się latwiej udaje? Ale dlaczego zawsze ja musze byc inicjatorem, nawet w kontaktach towarzyskich zawsze splywalo na nią to co ja zalatwilam. Po mnie, znajomosci, ludzie z tej branzy na kt mi zalezalo.
Co sądzicie? Proszę o szczere opinie, te negatywne też.
Dziękuję.