Cześć,
od listopada zeszłego roku organizujemy pewne warsztaty branżowe jesienią 2018 ze znajomymi. Pracujemy nad tym od 9 miesięcy.
Propozycja została mi zlozona przez koleżankę powiedzmy A. Kolezanka akurat na tym wydarzeniu była z 3-4 razy wczesniej. Ja nie. Ale za to moge pochwalic sie udziałem w innych wydarzeniach, konferencjach. Uwazam, ze kazdy ma inne zasługi i kazdy jest na tym samym poziomie.
Zaczelismy pracowac nad tematem od grudnia, od 2 miesiecy atmosfera w grupie jest dziwna. Kazdy z nas - z 7-8 osob jest podzielony na inne funkcje. Oczywiscie kazdy z nas tez sobie pomaga. Jednak widzę, ze mimo tego, ze kazdy jest na tej samej pozycji i tak gloryfikowana jest ta kolezanka A.
Kiedys chcialam to zrozumieć, usprawiedliwic przez to, ze ona zaproponowala udzial w organizacji mnie i innym, ale teraz wychodzi na to, ze kazdy jest jej za przeproszeniem "murzynem od czarnej roboty". Ona mowi, ze cos trzeba zrobic, albo mozna zrobić i koniec. Nie wykonuje tego, sprawa lewituje w powietrzu dopóki jej ktos nie złapie i nie zajmie się nim. Dopiero wtedy ona 'dziekuje' za wykonaną prace innej osobie.
Przestało mnie i innym osobom to sie podobac. Dodatkowo jedna kolezanka (powiedzmy B) tez organizator od lutego pracuje i mieszka za granicą. Miala pomagac merytorycznie, tworzyc social media, strone internetową, texty redagować. Okazało się, że przez 3-4 miesiące nic nie robiła. Żyla za granicą i tylko podpisywala sie pod nasza praca.
Powiem ze przez organizacje tego wydarzenia, ktore robi sie coraz bardziej popularne i rozpoznawalne troche odpuscilam w innych sferach zycia. Ale staram się ogarniac wszystko. Jednak np ta organizatorka A. nie pracuje, poswieca sie tylko warsztatom. Mam wrazenie, ze opoznia wszystko specjalnie, kazdy musi sie do niej dostosowac, bo ona jest powolna.
Na szybkie akcje reaguje stachem, płoszy się, ma ogromną dumę kiedy ktos asertywnie się z nią nie zgodzi. Jest mentalnie niedotykalska, tak jakby kazdy robil zadania pod nią. Jakby ona kazała je robic innym ( oczywiscie delikatnie zwraca uwagę).
Mówi nam, że chce abysmy sie traktowali po równo, jednak sama ma problemy z komunikacją.
Musi miec nad wszystkim kontrolę, wtrąca się w innych działki, poprawia, dzowni do nie tych osób co trzeba. Musi wiedziec co w kazdej działce piszczy. Nie wiem dlaczego. Na proby rozmowy reaguje dumą i rozkapryszeniem.
Musi byc tak jak ona chce.
Ona nadaje się tylko do rozporządzania innymi.
Mamy mlodsze osoby od nas w grupie. Kazdy stoi za nią murem, ja i 2 osoby jestesmy w tym samym wieku- nie dajemy sobie w kaszę dmuchać. Jestesmy mili, pracujemy ale mam wrazenie, ze nie daje jej się nami zawładnąć - i dobrze.
Ostatnio pochwalilismy sie na portalu spolecznosciowym porfesorem,ktory opowie o swojej tworczosci . Kazdy udostepnil ten post, poniewaz chcielismy pokazać co robimy. Ona napisala na forum grupy, zebysmy sie nie cieszyli bo to 'tylko profesor', i ze wiecej promocji będzie kiedy inne wazne instytucje beda nas promować.
O co chodzi? Dlaczego uważa się za najlepszą? Dlaczego wg niej ma prawo do oceny kto jest gorszy, a kto lepszy ( do tego jeszcze szanowany profesor z szanowanej instytucji...).
Boje sie, ze im blizej wydarzenia, ona bedzie specjalnie opóźniać, nie mówic ludziom co robi. Wiele jest sytuacji takich, ze od niej TRZEBA WYCIAGAC informacje, bo z jakiegos powodu ona sama sie nie dzieli , mimo, ze jestesmy grupą... Tak jakby ona specjalnie czekała i byla królową aby do niej podejśc.
Co sądzicie? Jak traktowac takich ludzi? Co zrobic aby nie weszli na głowę? Co zrobic aby nie wygrali ze mną, poniewaz wszyscy jestesmy na tym samym poziomie? Ja nie moge stracic na tym wydarzeniu, poniewaz bardzo dużo już z siebie dałam, duzo opozniłam w innych sferach życia i nikt nie moze mnie teraz wyprzedzić.
Dziękuję,
ZW