Wracająca się rodzinka kolo wzajemnej adoracji

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Wracająca się rodzinka kolo wzajemnej adoracji

Postprzez Patgra » 23 sie 2018, o 17:54

Z początkiem lipca zerwałam zaręczyny.  Rozstanie było pokłosiem kłótni, ale to czas po klotni tak naprawdę otworzyl mi oczy na wiele spraw.
Decyzja o pobraniu sie byla obopolna. Generalnie jestem niewiele ponad 10 lat mlodsza od niego i to on miał większe parcie na ślub , jednak " wydawalo mi się " ze go kocham i zgodziłam się.
On ma dobrze ponad 30. Jest rolnikiem i najmłodszym po siostrach jedynym synem. Rodzice oddali  mu gospodarstwo oraz przepisali dom, w którym wspólnie mieszkają. Kto mieszka na wsi i wie jak wygląda życie w rodzinach wielopokoleniowych, temu łatwiej będzie zrozumieć i wyobrazić sobie sytuacje.
Od poczatku nie ukrywal, że szuka kobiety która zechce wprowadzić się do niego i pomagać mu w prowadzeniu gospodarstwa oraz domu. Pragnął założyć rodzinę i mieć szczęśliwy dom i dzieci.  Planowalismy, że rodzice będą mieszkali jak dotąd na dole, a my wyremontujemy sobie poddasze i  w taki sposób będziemy na osobnym po swojemu. Znamy się ponad 5 lat, nie od początku był to związek, znajomość ta przechodziła różne  etapy, z czasem się pokochalismy, uczucie było obopolne, tak mi się wydawało, tak myślałam i czułam, ale każdy ma taki świat jaki widzą jego oczy...zaakceptowalam rodziców, jego charakter pracy, myślałam że dogadam się z tesciową. On miał super kontakt z rodzicami, ujęło mnie to, że tak dobrze zyją, ze ma takie dobre relacje zarówno z nimi jak i reszta rodziny. Jednak czkawką mi się to odbiło.
Wraz z rozpoczęciem przygotowań poczułam, ze to przestaje byc nasza impreza, przestajemy byc wazni dla siebie my, a staje sie wazne wszystko wokół.Dodam tu ze co do kosztów ustalilismy od razu kto co pokrywa. A oni zaczeli wyskakiwac z dobrymi radami. Mamusia z siostrami. Wszelkie moje pomysły kwestionowaly. Dekoracje im się nie podobały. Za skromne. Świadkowa nie taka.Postawiłam je przed faktem dokonanym informowałam na bieżąco o postępach w przygotowaniu, odmowilam dalszych dyskusji i uznalam ten temat za zamknięty. Rozpoczeły przykre uwagi co do tego jaką powinnam mieć suknie, że mam niezgrabne
 nogi i muszę je ukryć pod prosta muslinowa,a najlepiej " syrenka". Mam wyglądać szczuplo i smukło a figury modelki nigdy nie miałam. Ja ich radami nie czulam sie wzmocniona a przeciwnie- siały w glowach ferment.Nazwałabym to " przerost formy nad trescią". Jemu z reszta też wsiadały na psyche. Podsuwaly płyty z wesela i pouczaly jak powinien się zachowywać itp.itd.i wiele innych absurdów. Wszędzie pojawial się problem. Nic nie zabolało tak jak jego słowa ze za mało angazuje się w przygotowania i mam wyjebkę. Pokłocilismy sie. W nerwach powiedział ze jak chce to droga wolna.  Miałam dość. Opuściłam ten dom i byłam pewna że moja noga tam już więcej nie postanie. Miałam żal nie o sprzeczke ale ze nie opowiadał się za mną, nie trzymał mojej strony gdy tego oczekiwałam.
Przeprosić przeprosił jednak zrozumienia co do sytuacji w jakiej się znalazlam nie okazał. Rozmawialiśmy dużo jednak bezowocnie. Twierdził że zachowanie jego rodziny to przejaw troski i chęci niesienia pomocy jednak ja czułam w kosciach ze intencje mialy zupelnie inna. Dla mnie to było wtracanie się, narzucanie własnej woli, brak poszanowania mego zdania.
Oznajmilam mu ze chce odłożyć ślub w czasie i zamieszkać ze sobą przed. Ze sytuacja ktora zaistniała dowiodła ze powinnismy  lepiej sie poznac i dotrzeć.Odmówił twierdząc że nie szuka na próbę i pomieszkiwanie, poza tym znamy się na tyle długo ze powinniśmy już wiedzieć czy chcemy być ze sobą czy nie.
Nastepnego dnia odwolalismy wszystko. Postawił ultimatum ślub albo w tym terminie albo  się rozstanmy, nie ma rozmowy, jest święcie przekonany o własnych racjach. Nie rozumiem jego upartosci zupelnie.Nigdy nie odczulam od niego desperacji. Nie rozumiem go totalnie a Wy ?
Patgra
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 23 sie 2018, o 17:51

Re: Wracająca się rodzinka kolo wzajemnej adoracji

Postprzez BlueLagoona » 27 sie 2018, o 21:06

Cześć…tak najogólniej odnosząc się do tego to napisałaś…jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości – nie wychodź za niego…..moim zdaniem to dobra sprawa, zamieszkać najpierw razem ..generalnie to jakby nie wyobrażam sobie inaczej…. :)
No i facet wg mnie szuka żony ,która będzie gospodynią domową, ogarnie dom ...inne sprawy… rodzice jego będą Was pewno kontrolować….no nie wiem jaką jesteś osobą…ale w wieku ok. 20 lat , jeżeli nie lubisz takiego życia, czeka Cię frustracja ..chyba , że lubisz?,, ;-) …no i ja tego nie widzę ...bo wynika, że Ty nie jesteś tego pewna. A on – może rodzice naciskają, że czas znaleźć „babę , która pomoże w gospodarstwie”…mi to tak wygląda. Może dlatego tak naciskał.?...Nie potrafię być zbyt obiektywna, bo mieszkać z teściami, którzy się wtrącają – to nie moja bajka….
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :) :papa:
Avatar użytkownika
BlueLagoona
Miła Kobietka
 
Posty: 37
Dołączył(a): 24 lip 2018, o 22:19
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]

cron