Jak w temacie. Jak wyglada sprawa Waszych finansów w związku/małżeństwie? Jak dzielicie się opłatami?
Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Jesteśmy z moim mężem już naście lat razem. Mamy dwoje dzieci. Wspólny kredyt na mieszkanie. Tylko jak teraz na to spojrzę to nie mam tak naprawdę nic swojego.
Zarabiam 1/4 tego co mój mąż. Nigdy sama nie dostałabym kredytu na mieszkanie. Ratę za kredyt płaci on. To połowa mojej pensji. Płaci też czynsz i za prąd. Za resztę kupuje jedzenie, chemię i różne pierdoły potrzebne bardziej lub mniej. Sprzęt elektroniczny i agd kupił on. Ja dołożyłam tylko 1/20 do remontu mieszkania. Na wiecej nie byłi mnie stać. Opłacam tylko abonament telefoniczny, zajęcia dodatkowe dzieciaków, jakieś opłaty w szkole. Na zakupy dokładam się póki mam. Na siebie wydaję minimum potrzebne by wyjść do ludzi. Dbam o ubrania, kosmetyki. Nie wybieram drogich i tylko niezbędne. Kiedyś pozwalałam sobie wydać więcej ale czuję, że to nie było fair wobec mojego męża. Gdyby nie on tak naprawdę miałabym wielkie G.
Jak jest u Was drogie Panie?