Co jest ze mną nie tak ?

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Co jest ze mną nie tak ?

Postprzez menorka6 » 20 kwi 2019, o 13:07

Hej wszystkim. Musze to z siebie wyrzucić,bo strasznie mnie to wszystko przytłacza. Wszystko zaczeło się na jednym z portali randkowych w połowie grudnia 2018r. Poznałam tam 25cio letniego chłopaka. On akurat był po 5 cio letnim związku , jak zaczelismy pisać jeszcze mieszkała u niego była dziewczyna , gdyż pozwolił jej jeszcze chwile mieszkać. Zdradziła go i poszła finalnie do tamtego. Ja akurat też miałam cięzki moment w życiu , myślałam ,że zejde sie z byłym , gdyż zaprosił mnie do siebie w odwiedziny zagranicę ,aczkolwiek sie rozczarowałam. Obydwoje byliśmy w jakimś takim dołku. Ogolnie chłopak nie podobał mi sie ze zdjęć , aczkolwiek wspieraliśmy się podczas pisania. Postanowiliśmy sie spotkać na piwo. Spotkanie przebiegało bardzo pomyślnie ,przedłużyło się do póżnych godzin wieczornych i nawet się całowaliśmy. A najlepsze,że nawet poznałam jego byłą tego dnia. Chłopak od razu dawał mi serce na dłoni. Praktycznie od początku spotykaliśmy sie już codziennie , nocowałam u niego itp.. aczkolwiek miałam w głowie czy nie jestem tylko pocieszycielką po związku jaki mu sie zakończył. W rozmowach twierdził ,że nie jestem tylko na chwilę. Spędzaliśmy razem sylwestra u niego w domu, zaprosiłam przyjaciółkę i kolegę ,żeby było weselej. Mój się tak napił ,że jak wybiła północ on wylądował zapłakany gdzieś na klatce schodowej i nikt go nie widział. Po czym moj kolega poszedł go szukać i tamten zaczął mu płakać ,że tęskni za byłą i takie tam .Wrócili do mieszkania mojego położyliśmy spać , po czym uslyszał jak mój kolega komentuje jego zachowanie ,że na pewno mnie nei kocha i żde wciąż kocha swoją ex. Bardzo sie zdenerwowałam , moj jak to uslyszał nagle zerwał sie z łóżka i zaczął tamtego wypraszać.Ja oczywiście stanełam za swoim kolegą. Następnego dnia przeprosił i dałam mu szanse, mimo iż nie był to dla mnie miły sylwester. Niby wszystko układało się okej i nagle oświadczyl mi jakies 2 tyg pozniej ,że dzwoniła do niego była i że zadał jej pytanie czy nie chce wrócic do niego. Ona powiedziała,że nie chce. Zadałam mu pytanie czy jakby się zgodziła to czy by do niej wrócił , a on odpowiedział,że nie wiem co by zrobił. Znów kolejny cios w serce. Jakoś niby mi przeszło , ale było już inaczej. Starałam się jakoś mocno nie angażować, bo czułam jej oddech na plecach mimo iż ona miała go już gdzieś.Zaczełam zachowywać się dość słabo czyli : on był dla mnie miły , a ja potrafiłam o wszystko robić pretensje np o to że cały weekend nie miał czasu załatwić tego o co go prosiłam , albo o inne bzdety. Jak coś mnei zdxenerwowało potrafiłam go zablokować na dwa dni , albo raz nie przyszłam na spotkanie i sie nie odzywalam . Był taki dzień ,że tak mnei sflustrował ,że napisałam mu że jest taki siaki i owaki, że nie takiego chłopaka sobie wymarzyłam ,że ciągle jestem smutna i że kończe już tą farse , bo tylko się męczę, a on ciągle widać było ,że chce być ze mną. Wyżywałam sie chyba przez to ,że on mnei ranił wtedy tą byłą , chyba nie czułam ,że to prawdziwa miłość. Niby ja zerwałam ,ale po tem jednak nie chcialam tego konczy. Po tej akcji jak tam mu nawciskałam na fb on mimo iż nie chciał sie rozstawac , nastepnego dnia poprosił mnei o przerwe w zwiazku, na poczatku sie nie zgodziłam po czym powiedzialam że okej. 8 go marca spotkaliśmy się i zerwał ze mną, ogolnie na prawde mu wczesniej zależało miałam z nim zamieszkać , ale to ja sie broniłam od tego, chciał mieć ze mną dzieci , mimo że z byłą mówił ,że by nie chciał , bo ona była by złą matką. No i ogolnie wszedł we mnie jeden wielki Żłośnik. Powiedziałam mu,że nie wyjde z mieszkania dopóki nei zmieni zdania no i zaczełam jakąś tak histerie. W końcu sie uspokoiłam i odwiózł mnei do domu. Powiedział ,że bedziemy sie kolegować i że chce mieć kontakt. Oczywiście w akcie mini zemsty zabrałam klucze , które kilka dni temu mu oddałam.Aczkolwiek oczywiście nie przyznałam ,że cokolwiek wziełam ( i tak miał wymienić zamek , bo tamten ledwo chodził )Po czym w łóżku dopadła mnie rozpacz, wchodziłam w głowe co tu zrobić ,żeby ze mną został.Napisałam mu esa w stylu jakbym chciała ze sobą skończyć ,ale było tam sporo metafor , więc nie było nic czarno na białym. Rano przyjechał do mnie i porozmawiał,że by sobei nie wybaczył jakby coś mi sie stało. Troche po tym wyluzowałam , aczkolwiek spózniał mi sie okres, wiec był to idealny moment na to ,żeby nei spał spokojnie. Po jakimś tam czasie napisałąm mu ,że nie jestem w ciąży, on chciał jeszcze ze mną sie spotkać na jakis tam spacer tak po prostu , ale powiedziałam mu,że to bez sensu. Zadzwoniłam do niego i mówi mi ,że nie chce naprawiać już tego co było między nami, ale że jak coś bede potrzebować to mi zawsze pomoże. Powiedziałam, że wole urwać kontakt. Po tym telefonie nie odzywałam sie do niego 2 tyg on do mnie też . Przełomowym momentem był ten tydzień , wypiłam za dużo i włączyła mi się mściwość ciąg dalszy. Wysłałam mu zdjecie pozytywnego zdjecia testu ciążowego, wiem że to już hardcore , ale już miałąm w głowie tylko to żeby zrobić mu ciężkie sumienie.Wiedziałam ,że tak i siak nie bedziemy już nigdy razem. Spotkał sie ze mną i chciał isc do lekarza. Następnego dnia wysłaląm mu zdjecie usg i że już byłam na badaniu. Oczywiście sprawdził miejsce w którym niby byłam u już wiedział ,że kręce. Spotkał sie znów i kazał mi sie przyznać ,bo że chce mi wybacszyc , bo mnie bardzo lubi. Natomiast ja szłam już w zaparte. Wymieniałam wiadomosci apropo tamtego spotkania ze swoim kolegą, który wysłał mu screeny rozmów. Wydawałoby się ,że jednak uwierzył w tą ciąże , bo zaczął pisać mi smsy ,że przeprasza mnie i czy damy rade to jakoś naprawić,. że chce być ze mną i chce żeby było jak dawniej.. ja udawałam że kompletnie mnei to nie rusza. Spotkałam się z nim no i wkretu część dalsza ,że nie wiem czy chce z nim być ,że chciałam usunać ciąże i bla bla on mnei wysłuchał mówił no ,że dla dobra dziecka chciałby sprobować. PO czym już na koniec spotkania powiedział do mnie ,że mam sie do niego nie odzywać już nigdy bo pójdzie na policje, że wysłałąm mu zdjecie przeroobionego usg, że znalazł orginał itp... zamurowało mnie . Poszłam do domu. Przemyślałam i zadzwoniłam do niego . Przeprosiłam go za to brzydkie wkrecenie i powiedziałam ,że moim motywem było to iż chciałam zrobić mu wyrzuty sumienia , gdyż nie czułam się najlepiej gdy w jakims tma stopniu miałam poczucie że szuka we mnie swojej ex. Powiedział ,że mnie nienawidzi i że zmarnowałam szanse na przeprosiny, że teraz już za póżno. Mam mu dać spokoj bo jak nei to pojdzie na policje z tym zdjeciem. A jeszcze dodał ,że jestem chora psychicznie i spytał czy nikt z moich przyjaciół nigdy mi tego nie powiedział . Ogólnie wiem ,że to był bardzo zły wkręt z mojej strony, ale byłam po % i tak mnie impuls strzelił na zemste.. a potem już szłam za ciosem . Jest mi cholernie przykro ,że tak wyszło , wykopałam sobie dół pod siebie. Serio mam przejawy choroby? Ja wiem i zdaje sobie sprawe z tego co robiłam i wiem ,że było to zle. Aczkolwiek nie moge siebie zrozumieć czy mi kiedyś na nim na prawde zależało czy już poteem tylko chciałam go do siebie zrazić mając ciągle w głowie jego byłą dziewczyne i to że jakby chciała to mógłby do niej wrócic... Ogólnie nie mam problemów z ludzmi z nawiązywaniem znajomosci, jestem zazwyczaj uśmiechnietą i komunikatywną osobą, przejawiam empatię , ale sama widze ,że tu przegiełam i to ostro. Powinnam trzymać sie tego co postanowiłam ,że zrywam kontakt a nie robić kolejne szopki. Myślicie ,że w ten sposób chciałam zaspokoić swoje ego i to ,że to jednak on postawił kropke nad naszym zwiazkiem ? Bardzo ,żle sie z tym czuje ,że wyszłam na wiariatkową kłamczuchę i już nie da się tego odkrecić...
menorka6
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 2
Dołączył(a): 20 kwi 2019, o 12:16

Re: Co jest ze mną nie tak ?

Postprzez Jamelia » 3 maja 2019, o 12:32

No dobrze to nie wyszlo i te procenty pogorszyly sytuacje. Mysle ze na trzezwo bylyby duze szanse ze nie zrobilabts calej tej szopki.
No niestety, wyszlo jak wyszlo - pokazalas sie id malo ciekawej strony ale tez bez przesady bo nie wyrzadzilas tutaj nikomu krzywdy.
I tak, mysle ze chodzilo o zranione ego.

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie...
Avatar użytkownika
Jamelia
Moderatorka
 
Posty: 3270
Dołączył(a): 6 sty 2013, o 14:47
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]