Cierpliwość ma swoje granice
Jestem w związku od ponad trzech lat. Od tamtego roku mniej więcej od połowy lipca psuje się między nami. Spowodowane się to sieganiem partnera po alkohol. Wówczas mieliśmy urlop, gdzie on pił dzień w dzień kilka piw, aż się to skończyło pobytem w szpitalu. Potem sięgał sobie po alkohol podczas weekendu i nadal to robi w wolne dni. Zdarza się, że w niedziele leczy kaca i potem idzie taki na kolejny dzień do pracy. Na te święta mega się napracowałam i partner tego nie docenił. Po prostu zepsuł mi święta i ogarnęła mnie rozpacz. Już nie mogę się dłużej łudzić, że się zmieni. Sam tego nie osiągnie. Olewa sprawę zgłoszenia się do specjalisty o pomoc. Ja już nie umię tak żyć. Moje marzenia o założeniu rodziny zostały podeptane, po raz kolejny zostałam mocno zraniona.