Jestem zagubiona

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Jestem zagubiona

Postprzez Weronika » 6 sie 2019, o 10:00

Hej,

Chciałabym prosić o pomoc i jakieś dobre słowo bądź poradę. Mam 28 lat a mój partner jest starszy ode mnie o 12 lat. Jesteśmy ze sobą od roku, na początku randki, potem nocowanie razem, spędzanie cały weekendów razem, wycieczki, wakacje. Poznał moich rodziców, był już w moim domu rodzinnym kilka razy. Ja do tej pory poznałam jego znajomych, kuzynów, siostrę, ale rodziców jeszcze nie. Pytałam delikatnie jak to jest z tymi rodzicami czy tak po prostu nie chce mnie z nimi poznać czy coś innego się dzieje. Mówił, że cały czas o tym myśli i po prostu nie zgrywa się, bo ciągle mamy jakieś plany. No muszę przyznać, że nasze weekend są dość aktywne i dużo podróżujemy, wychodzimy, zwiedzamy, ale przecież gdyby coś zaplanował to nie upierałabym się przy innych rozrywkach. Ogólnie jest między nami dobrze, dogadujemy się, nie kłócimy, lubimy spędzać ze sobą czas. Właściwie o co go nie poproszę to mogę się spodziewać, że zostanie to spełnione. W większości sytuacji zawsze mnie pyta o zdanie i ma na uwadzę moje potrzeby. Pamięta o różnych świętach, urodzinach. Zależy mi na nim, ale boję się, że to wszystko jakoś się rozwali. Jestem troche zazdrośnicą, brak mi pewności siebie i wiary w siebie. Staram się to zwalczyć chodząc na terapię, ale wiadomo - nie jest łatwo. On ma znajomych, różne koleżanki, które wprawiają mnie w lekki starch, mimo, że nigdy nie dał mi powodu do zazdrości i złości - jeśli miał wybrać spotkanie ze mną bądź ze znajomymi, wybierał mnie lub zabierał ze sobą - bez moich nacisków. Nie umiem tego ująć, ale jakoś mnie tak wszystko przytłoczyło, rozpad poprzedniego związku, nowe mieszkanie, życie w samotności, od nowa, od początku. Wcześniej mieszkałam z partnerem kilka lat i po prostu nie jest przyzywyczajona do samotności. Rozstaliśmy się, bo coś się wypaliło i skończyło. Za jakiś czas poznałam swojego obcnego partnera. Chcę mi się płakać jak wracam sama do domu, ciężko mi to zrozumieć i ogarnąć. Nie, to nie jest tęsknota za byłym, bo ja już nic nie czułam do niego. Staram się zajmować czymś, chodzić na kurs języka, na jakieś zajęcia sportowe, ale i tak temat powraca. Boję się samotności i tego, że zostanę sama. Czasem rozmawiamy o wspólnym mieszkaniu z partnerem, ale są to dopiero plany i wiem, że dla niego to chyba za wcześnie, bo długo był sam i chyba sobie ceni ten spokój. Nie powiedział nie, ale też nie powiedział tak. Spędzamy ze sobą całe weekendy i ewnetualnie jakiś dzień w tygodniu. Nie jestem bluszczem, nie wydzwaniam, nie piszę, nie męczę, może wychodzić i spotykać się z kim ma ochotę, ale to jakoś wewnątrz mnie tak się kumuluje i jakiś taki ciągle strach i uczucie niepewności. Czasem sama nie wiem o co mi chodzi... No bo przecież jest dobrze. A i tak mam jakieś chore smutki, myśli, że odejdzie, że się zmieni, że wszystko nie ma sensu.
Weronika
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 6 sie 2019, o 09:39
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]