Toksyczny

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Toksyczny

Postprzez Cril » 27 mar 2020, o 23:27

Hej. Chciałam podzielić się z wami moim problemem, bo nie mam z kim o tym porozmawiać.

Rok temu poznałam pewnego chłopaka.
Poznaliśmy się na otwartej imprezie. Nie zwracałam na niego uwagi, był mi totalnie obojętny nawet za bardzo nie pamiętałam jak wyglądał.
Po imprezie chyba nawet tego samego wieczoru odezwał się do mnie na fb.
Z miejsca dostał kosza ale jakoś zaczęliśmy ze sobą pisać po koleżeńsku.
I mijały dni i tygodnie aż w końcu zgodziłam się na spotkanie.
Było mega sympatycznie. Dawno nie poznałam tak zabawnego człowieka przy którym czułam się sobą i tak swobodnie.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nie jestem wylewną osobą a przy nim otworzyłam się totalnie i to na pierwszym a w sumie na drugim naszym spotkaniu. On powiedział mi wszystko o sobie a zaczął od swoich wad.
Wtedy chyba zmieniłam do niego podejście i zobaczyłam, że oprócz fajnego charakteru, ciężkiej przeszłości, zawodu miłosnego, który go zmienił i uzależnień w przeszłości jest też przystojny.
Pisaliśmy ze sobą dzień w dzień aż narodziła się między nami przyjaźń. Spotykaliśmy się jako przyjaciele, jeździliśmy po Polsce nawet bez celu. Czułam się jakbym spotkała bratnią duszę.
Był moim wsparciem kiedy czułam się źle a ja byłam jego.
Któregoś dnia mnie pocałował i ku mojemu zaskoczeniu od razu przeprosił.
Aż w końcu zakochałam się...
Nasz pierwszy raz wydarzył się na wyjeździe choć jeszcze nie byliśmy parą. Poniosło mnie ale nie zrobiłam niczego wbrew sobie. Chciałam tego. Z przyjacielskiej relacji stała się sex-przyjacielska. Nie zmieniło to niczego między nami.
Chcięliśmy spędzać ze sobą każdą chwilę.
Im bardziej zaczęłam zakochiwać się tym większy mętlik miałam w głowie, bo nie wiedziałam co on do mnie czuje.
Oboje byliśmy po przejściach. On stracił dziewczynę, którą kochał choć ich związek był patologiczny a ja bałam się zaufać po burzliwym związku z ex.
Nie miałam odwagi go zapytać co czuje aż któregoś dnia z tego powodu mocno się upiłam i powiedziałam co czuję.
Zostaliśmy parą tylko,że po jakimś czasie zaczęłam czuć się jakby był ze mną na siłę a ja wcale na niego nie naciskałam, nic się między wcześniej nie zmieniło oprócz tego, że oficjalnie zostaliśmy parą. Więc co było nie tak skoro we mnie nic się nie zmieniało? Wciąż byłam dla niego taka sama jak na początku tylko on jakby chwilami nie czuł się szczęśliwy?
Gdy go o to pytałam to twierdził, że to nic takiego, że musi się oswoić z tym, że ma dziewczynę, bo po ostatnim swoim związku czuje się zablokowany w okazywaniu uczuć itd.
Nie rozumiałam tego, przecież jeszcze zanim zostaliśmy parą był zupełnie inny.
Zachowywał się jak normalny, czuły, opiekuńczy chłopak. Okazywał mi te uczucia.
Postanowiłam, że poczekam, może faktycznie coś go nagle blokuje i potrzebuje tego czasu...?

Po miesiącu oficjalnego bycia ze sobą dostałam wiadomość "nie pasujemy do siebie, nie chcę mieć z tobą kontaktu, przepraszam".
Wmurowało mnie.
Przecież tyle co się widzieliśmy, było wszystko OK. przynajmniej tak się zachowywał.
Przytulał mnie, doszło do zbliżenia, poznałam jego rodzinę a tu taka wiadomość...?
Poczułam się jakby ziemia zapadła mi się pod stopami. Nie wiedziałam kompletnie dlaczego tak się stało.
Drżącymi rękami wykręciłam do niego numer. Nie odebrał.
Napisałam wiadomość. Odpisał "przykro mi tak będzie lepiej".
Chciałam się z nim spotkać żeby mi wyjaśnił dlaczego ale nie chciał ze mną rozmawiać.
Nie wiedziałam co miałam robić... Nie rozumiałam dlaczego tak postąpił, co zrobiłam źle?

Jego odrzucenie bolało jak nigdy dotąd razem z milczeniem.
Nie odbierał połączeń, nie odpisywał.
Jedyne co raczył odpisać po pewnym czasie to to, że z nim jest coś nie tak i nie potrafi czuć do mnie czegokolwiek.
Jak to...? Przecież był taki czuły i kochający, to jak nie potrafi czuć? To wszystko było kłamstwem?
Udawał?
Dobijały mnie setki myśli każdego dnia. Nie chciało mi się wstawać z łóżka, nie chciało nawet oddychać.
Wszystko było takie beznadziejne, takie fałszywe...

W końcu sam mnie poprosił o spotkanie.
Liczyłam, że powie mi coś zupełnie innego a usłyszałam "po prostu nie chcę być z tobą, to nie ma sensu, ja nie szukam związków".
Więc po co to wszystko...? Po co zawracanie mi wcześniej głowy?
Po co chciał się spotkać? Nie powiedział mi niczego nowego a wręcz miałam wrażenie, że go ta cała sytuacja bawiła.
Wyszłam z auta żeby nie widział moich łez a on po prostu... odjechał.
Zostawił mnie samą w deszczu w chłodny, grudniowy wieczór.
Nawet nie zatrzymał, nic kompletnie jakbym była mu zupełnie obojętna.
Dobrze wiedział, że bałam się zaufać. Przysięgał, że mogę mu ufać, że nie jest taki jak mój ex.
W zasadzie to fakt nie był ale zranił jeszcze gorzej.
Nawet nie pamiętam jak doszłam do domu. Po prostu szłam.

Po paru dniach napisał mi sms "przepraszam cię, że cię skrzywdziłem, zrobiłem to ze strachu, bo cię kocham".
Nie wiedziałam wtedy, że popełniam błąd dając mu drugą szansę.
Był wtedy taki przekonywujący...
Po tygodniu lub dwóch znów ze mną zerwał a mało tego znów przeprosił, znów powiedział, że kocha.
Znów obiecywał, że mnie więcej nie zawiedzie, nie skrzywdzi, nie zrani, że się po prostu gubi, że chce to naprawić.

Wpadłam w błędne koło na własne życzenie, bo dawałam mu kolejną szanse.
Nie myślcie, że na tym się skończyło.
To się powtarzało co jakiś czas jeszcze przez pare miesięcy.
Święta i Sylwester spędziliśmy osobno, bo wtedy też ze mną zerwał.
Jak się potem dowiedziałam zaczął ćpać a ja głupia mu znowu wybaczyłam czując się psychicznie coraz gorzej...

Mimo wszystko w między czasie wielokrotnie zrobiłam dla niego wiele aż za wiele.
Nie wiem dlaczego... Bo go kochałam choć na to nie zasługiwał...?
Wtedy jeszcze miałam nadzieję, że wszystko się ułoży, że faktycznie się pogubił...
Motywowałam, dzięki mnie dostał najlepszą pracę, wspierałam gdy miał problemy, wyciągałam z wielkich dołków...
Chciałam żeby przestał ćpać.
A on?
On robił co chciał, rzucał, wracał, potem przepraszał, obiecywał, "kochał"...
Czego on to nie robił żebym mu wybaczyła...??
Wiecie raz mi powiedział nawet, że tęskni za byłą ale do siebie nie wrócą, bo jest zaręczona i w tym roku bierze ślub.
Tymi słowami jakbym dostała w twarz.
Do tego doszły dziwne relacje jego z panienkami. Wydzwaniały do niego, pisały jakieś żale.
Tego było już za wiele...
On oczywiście zgrywał głupa, że nie wie o co im chodzi, że liczę się tylko ja.
Tylko, że ja się wcale nie czułam jak jedyna tylko jedna z wielu mimo jego zapewnień.
Pękałam, rozpadałam się, stałam się nieufna, zazdrosna, rozdrażniona...
Te dziewczyny były śliczne.
Zaczęłam robić awantury chociaż nigdy wcześniej mu ich nie robiłam.
Nie czułam się pewnie, nie czułam żadnej stabilizacji a moje uczucia były rozpieprzane.
Zaczęłam męczyć się w tym związku a nie chciałam go stracić.
Powinnam już dawno pomyśleć o sobie i nie dawać mu żadnej szansy tylko, że człowiek jest głupi kiedy się zakocha...

Ostatnia wiadomość jaką wyrwał mi serce brzmiała : " nie pasujemy do siebie, już cię nie kocham, nie pisz do mnie nigdy".
Przyjęłam to nieco inaczej niż do tej pory jakby mnie to jakoś nie zdziwiło, że znowu dzieje się to samo.
Z jednej strony było mi przykro a z drugiej czułam ulgę.
Chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie.
Po czym za kilka dni sam zaczął pisać jak gdyby nigdy nic a nawet miał do mnie pretensje, że nie walczę o "nas".
Tylko po co mam walczyć o człowieka, który mnie nie kocha i wygląda na to, że nigdy nie kochał?
Gdyby mnie kochał to by mu nawet przez myśl nie przeszło żeby mnie zostawić.
Robiłby wszystko żeby do rozstania nie doszło a on mnie rzucał tyle razy, że nawet ich nie zliczę.

Dziś upływa kolejny dzień od naszego rozstania.
Zdecydowałam się wyrwać z tego toksycznego błędnego koła a każdy dźwięk sms przyprawia mnie o ścisk w żołądku, bo wydaje mi się, że to on.
Nie boję się tego człowieka tylko boję się żeby nie dać się znowu omotać na piękne słówka, prośby, obietnice i żale, bo to czysty fałsz a ja nie chcę być dłużej naiwna.
Schowałam wszystkie możliwe rzeczy, które mi o nim przypominają : miśka, bilety z kina, parę symbolicznych rzeczy.
Jest mi chwilami naprawdę bardzo ciężko, bo mi go brakuje...
Brakuje mi tego jaki był zanim zostaliśmy parą ale zdałam sobie sprawę, że nie można tęsknić i wmawiać sobie, że ktoś się zmienił. Widocznie taki właśnie jest i pokazał mi jaki jest naprawdę.

Dotarło do mnie, że nie mogę dłużej marnować swojego czasu, nerwów, uczuć na kogoś kto ma mnie totalnie gdzieś.
Boli mnie to, że robiłam dla niego tak wiele, pomogłam mu i byłam przy nim gdy nikt inny nie kiwnął nawet palcem żeby mu pomóc ale co on takiego zrobił dla mnie? Co mi takiego dał?
Jedyne co od niego dostawałam to problemy i zmartwienia.
Więcej przez niego płakałam niż odczuwałam radość, bo ta radość była tylko na początku a potem?
Moje serce skamieniało choć chwilami jeszcze chyba się odzywa.
Szkoda, że musiało upłynąć tyle czasu żebym zrozumiała, że staram się dla człowieka, który nie jest tego wart, bo mogłam inaczej ułożyć sobie życie z kimś zupełnie innym.
Teraz jest na to za późno a sama po sobie czuję, że na razie nie jestem gotowa na nowy związek i nawet nie chcę.

Nie napisałam tego, bo szukam zrozumienia i pomocy. Napisałam to, bo może jest ktoś kto przeżywa dokładnie to samo.
Jeśli jesteś taką osobą i nie wiesz co robić to Ci powiem : dobrze wiesz co robić, uwolnij się, daj sobie czas, wylecz się z niego.
Ja dopiero próbuję się wyleczyć i wiem, że przede mną jeszcze masa kryzysowych chwil, bo nie da sie od tak przestać kogoś kochać.
Cril
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 27 mar 2020, o 19:09

Re: Toksyczny

Postprzez Gaja777 » 31 mar 2020, o 14:21

Znam to bardzo dobrze miałam jeden taki toksyczny związek w życiu i dziękuję za takie ekscesy. Najpierw taki ktoś jest cudowny opiekuńczy kochany itd. a potem wychodzi szydło z wora co ma w głowie.
Pamiętam go bardzo dobrze na początku mówił, że jest po przejściu, że stracił miłość swojego życia i chciałby mieć kogoś z kimś mógłby konie kraść, komu by zaufał i tworzył udany związek. Zawrócił mi w głowie swoją szczerością i otwartością ale to był też pic na wodę.
Potem mówił zupełnie co innego, że chce być sam i nie umie kochać itp. jak już byliśmy ze sobą. Też mi jazdy robił, rzucał bez powodu potem przepraszał i wmawiał, że kocha itp. Nie jest łatwo uwolnić się od toksycznych ludzi nie wiem dlaczego. Chyba jesteśmy zbyt litościwe dla takich zagubionych chłopców tylko oni nie są zagubieni a toksyczni i tego chyba nie odróżniamy. To mnie nauczyło rozpoznawać takie osoby i uciekam gdzie pieprz rośnie jak mnie taka osoba próbuje poderwać. Nie chciałabym powtarzać tego samego
Avatar użytkownika
Gaja777
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 14
Dołączył(a): 31 mar 2020, o 13:52

Re: Toksyczny

Postprzez Nova » 19 kwi 2020, o 20:57

Ja też uwolniłam się od toksycznego związku w marcu i może to dziwne ale wcale za nim nie tęsknię. Dopiero teraz zaczynam czuć się lepiej bez niego. Przy nim moja samoocena spadła, nie czułam się dla niego atrakcyjna w ogóle za to otaczał się samymi ładnymi koleżankami, które liczyły na coś więcej, wypisywały do niego po nocach prosząc o spotkania a jak im nie odpisywał, bo był akurat w tym czasie ze mną to go bluzgały na fb. Z większością z nich spał zanim zostaliśmy parą więc wiem w 100% co czujesz. U mnie też problemem były jego koleżanki a on zachowywał się tak jakby był wolny. W reszcie odeszłam od niego i nie żałuję. Zerwanie z nim kontaktu było jedną z najlepszych decyzji jaką podjęłam. On czasami pisze do mnie, usiłuje dzwonić, chce naprawić wszystko tylko ja już nie wierzę komuś takiemu i nie chcę go w swoim życiu.
Wydaje mi się, że boimy się zrobić pierwszego kroku z rozstaniem, bo nie wiemy jak to zniesiemy, nie chcemy żeby ten ktoś był z kimś innym tylko po co nam ktoś przy kim i tak czujemy się źle? Nie żałuję tego, że odważyłam się go zostawić. Rozstanie nie było przyjemne ale jest coraz lepiej.
Nova
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 lut 2020, o 21:24

Re: Toksyczny

Postprzez guarana » 15 maja 2020, o 12:16

....otrząśnij się, nie warto nadal tracić czas i nerwy na człowieka, który ma fiu bździu w głowie. Wybacz, ale wydajesz się fajną dziewczyną i szkoda Cię na takiego chłopaka.
Avatar użytkownika
guarana
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 13
Dołączył(a): 15 maja 2020, o 11:58
Lokalizacja: Kraków
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], TynkaSch