Cześć dziewczyny!
Chciałam podpytać Was co myślicie o terapii śmiechem. W skrócie, żeby wprowadzić Was o co w tym chodzi, wpiszcie w google hasło "śmiechoterapia". Jest ona stosowana w szpitalach na oddziałach z pacjentami mocno narażonymi na stres z powodu śmiertelnych chorób. Ma jednak bardzo duży potencjał i może być skuteczna w dużo szerszym zakresie co zobaczyłam sama na swoim przykładzie. Żeby nie zmuszać Was do czytania masy tekstów napiszę w skrócie, że terapia polega, jak sama nazwa wskazuje, na wywoływaniu śmiechu. Metod jest kilka, wiadomo że w przypadku dzieci można skutecznie rozśmieszać, z dorosłymi jest gorzej, tutaj za to świetnie sprawdzają się łaskotki - trzeba je tylko mieć.
Historia jest taka że przez ostatnie lata zmagałam się z depresją. Mam mocno stresującą pracę i funkcjonuję pod ciągłym napięciem. Na bogate życie towarzyskie z kolei nie mogę narzekać, większość wieczorów spędzam sama, czasem jakieś spotkania z rodziną. Na depresję się leczyłam ale wracała, zaczęłam też przybierać na wadze.
Musiałam coś z tym zrobić więc zaczęłam szukać alternatywnych terapii. Znalazłam informacje o tej i pomyślałam że może warto byłoby spróbować, szybko jednak okazało się że ta terapia jest prowadzona w szpitalach na pacjentach i raczej nie ma szans na załapanie się na to. Po jakimś czasie jednak złapałam kontakt przez znajomego do człowieka który zgodził się na to żeby wpadać co jakiś czas i mi pomagać w ten sposób. Nie jest to profesjonalista w tej dziedzinie (na co dzień zajmuje się czymś zupełnie innym) ale jest w tym naprawdę dobry i godny zaufania a to jest w tym najważniejsze. Opracowaliśmy następujący plan: terapia ma polegać na łaskotkach. Na sam początek, przez pierwsze trzy sesje były to łaskotki delikatne, też musiałam zbadać swój organizm w tej kwestii. Później wydłużyliśmy sesje i oprócz delikatnego "miziania" wprowadziliśmy parominutowe sesje o większej intensywności. Na początku było ciężko to wytrzymać ale Michał wykazał anielską cierpliwość za co jestem mu bardzo wdzięczna. Potem poszło już jakoś z górki - sesje wydłużyliśmy do 20 minut, tyle jestem w stanie wytrzymać. Trwa to już pół roku więc mogę stwierdzić jaką ma na mnie skuteczność. Efekty są następujące:
- Olbrzymia poprawa samopoczucia, depresja dokucza dużo mniej. Ludzie mówią że więcej się śmieje i że lepiej wyglądam.
- Po zwiększeniu intensywności zaczęłam zrzucać wagę! Serio, w ciągu miesiąca schudłam 5 kg.
- Znacząco poprawiła mi się kondycja.
- Każda sesja, po tym jak już przestanę obiecywać morderstwo, kompletnie likwiduje stres i napięcie, rozluźnia organizm. Jak łaskotki się skończą, czuję się tak odprężona i spokojna że za żadne skarby bym z tego nie zrezygnowała
Ogólnie bardzo gorąco polecam, nie tylko tym którzy cierpią na depresję czy potrzebują się odchudzać ale absolutnie każdemu kto ma łaskotki. Efekty są po prostu niesamowite a sama terapia, jak już się człowiek odpowiednio nastawi, potrafi być przyjemna. Napiszcie co o tym sądzicie! W razie czego możecie też zadawać pytania