Cześć,
chciałąbym wsadzić kij w mrowisko. Otóż wcale nie uważam żeby ślub był najważniejszym dniem w życiu, ba! Uważam, że wcale nie powinien. Ludzie się zapożyczają w myśl: zastaw się, a postaw się. Po co? To nie "przyjęcie" powinno być najważniejszym dniem życia, a wszystkie te kolejne dni z osobą, którą się wybrało do dzielenia tegoż życia! To jest najpiękniejsze, że można wszystko przeżywać RAZEM! Przeżywać, dzielić, odgadać. To jest PIĘKNE!