Długie bolesne rozstanie

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Długie bolesne rozstanie

Postprzez Priebera » 25 gru 2020, o 14:16

Witam. Piszę, bo muszę się wygadać, mam straszny mętlik w głowie, nie wiem już co myśleć, byłabym wdzięczna za wszystkie opinie.

Otóż sprawa wygląda tak, że byłam w 4 letnim związku, który skończyłam już 5 miesięcy temu. Piszę 5 miesięcy, ale ja w ogóle nie odczuwam tego czasu, może przez pandemię i życie głównie - praca - dom, lub przez to, że mam depresję, która zaczęła się już wcześniej przed rozstaniem.

Zależało mi na tym związku. Było źle, chciałam porozmawiać, spróbować rozwiązywać problemy, ale On nie potrafił rozmawiać, nic nie dawał sam z siebie, a kiedy ja zaczynałam temat, atakował mnie i dopiero wtedy mówił, to co mu przeszkadza i denerwuje.
Z mojej strony był to głównie problem z zaufaniem do niego( kilka razy już je naderwał), brakiem wsparcia ( byłam sama gdy obawiałam się, że jestem w ciąży, gdy podejrzewałam, że mam depresję, z jego ust słyszałam tylko, że jestem za młoda na takie problemy i nadwrażliwość), brak chęci na jakiekolwiek planowanie, posuwanie się do przodu (tłumaczył się pandemią, tym, że to kobieta ma wszystko planować, sprawy związane ze ślubem, brakiem pieniędzy). To były takie główne powody, od niego głównie dowiedziałam się tylko, że jestem za mało "ochocza", nie zachęcam go do seksu, nie chcę się starać.

Od tego czasu mieliśmy kilka rozmów, kłótni. On cały czas zapewnia, że chce się zmienić, że już wie, co robił źle, że mu zależy. A ja źle się z tym czuję, że on tak bardzo zapewnia, a ja boję się zranienia.

I teraz tu zaczyna się największy problem. Ja nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak, czy jestem zbyt wrażliwa, głupia czy zła.
Chyba nadal go kocham, chciałabym znów być z nim. Tylko z tym, którego poznałam, z uprzejmym, kochającym, dojrzałym jak mi się wtedy wydawało facetem. Tylko tak wiele się wydarzyło, że nie potrafię o wielu sprawach zapomnieć. O tym, że wyzwał mnie na koniec, gdy powiedziałam, że chcę odejść; o tym, że powiedział mi, że wcześniej przepraszał mnie i mówił, że się zmieni dla świętego spokoju (dopiero teraz naprawdę rozumie, w czym problem): o tym, że przeglądał ogłoszenia towarzyskie zarówno facetów jak i pań ( wiem, czasem ludzka ciekawość, ale jednak); o tym, że czasami bywał toksyczny, był zły gdy jechałam do swoich rodziców bez niego albo spotykałam się ze znajomymi; o tym, że chciał zabrać mi wszystko, wspólne rzeczy po rozstaniu ( mieszkaliśmy razem).

Wiem, że mimo wszystko jest dobrym człowiekiem, a to, że pisze do mnie cały czas może świadczyć o tym, że naprawdę mnie kocha i mu zależy. Każdy ma chwile słabości, a ja ze swoimi problemami psychicznymi, mogę to brać wszystko do siebie aż za bardzo i może wyolbrzymiam te wszystkie problemy.

To co też jest złe to to, że w smsach potrafi być bardzo miły i wyraża pomoc, troskę i chęć rozmowy. A gdy się spotkamy, staje się zimny, albo przez całe spotkanie nie napomknie nic o nas, tylko opowiada co w pracy, co z samochodem, rodziną itp., a dopiero na koniec, albo gdy ja zacznę, zapyta: - I co myślałaś o nas? Myślałaś? - Czy to, może być objaw tego, że nie potrafi on rozmawiać o uczuciach? Tłumaczy się brakiem doświadczenia, bo jestem jego pierwszą dziewczyną i uczy się na mnie.

Przez ten cały czas pisze do mnie, wspomina, wysyła zdjęcia, mówi, o deklaracji zmian i chęci. Zablokowałam go w telefonie, dziś też na fb, bo jedna część mnie chciałaby się odczuć, dla mnie to bolesne gdy cały czas do mnie pisze, zwłaszcza, że nie mogę sobie poradzić też z życiem ogólnie przez moją depresję. Cholernie, źle mi z tym, że musiałam go zablokować, ale jego wiadomości doprowadzały mnie do płaczu. Chciałam po rozstaniu utrzymywać dobry kontakt, powiedziałam mu to od razu, ale on twierdził, że dla niego nie ma czegoś takiego, jak rozstanie to rozstanie. Teraz twierdzi inaczej...

Obarcza mnie winą, że chce z niego zrobić "bydlaka" i kogoś najgorszego. I właśnie mam mętlik, czy rzeczywiście tak jest? Ja wiem, że ja też mam swoje wady, i rozpad naszego związku to nie jest głównie jego wina tylko nasza wspólna. Moim zdaniem byliśmy dla siebie toksyczni, ja nie chcę, żeby on się zmieniał dla mnie, specjalnie starał, tylko żeby to była naturalna, dobra relacja, bez starania się na siłę.
Wiem, że może za dużo wymagam, że wyolbrzymiam, sam powiedział mi, że trudno jest spełnić moje oczekiwania bo jestem księżniczką szukającą rycerza na białym koniu. Może ma w tym rację, boję się, że odrzucam prawdziwą miłość, że to wszystko da się przeskoczyć, że jeśli nadal po tym czasie, mu jakoś zależy to może faktycznie zrozumiał i będzie inaczej? Albo to ja doszukuję się problemów na siłę?
Bo przecież oświadczył się, mieszkaliśmy razem... Bywało dobrze.

Nie potrafię sobie poradzić z poczuciem winy, że źle zrobiłam, że może dałoby się pokonać nasze problemy, gdyby nie moja głupia nadwrażliwość, która sprawia, że nie mogę zapomnieć o złych rzeczach. A może to nie są wcale takie złe rzeczy?

Czy ktoś z Was był w podobnej sytuacji, albo mógłby mi doradzić, jak można wyjść z tej sytuacji, doradzić jakąś opinią?
Dodam, że ja mam 24 lata, on jest rok starszy.
Priebera
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 25 gru 2020, o 13:29

Re: Długie bolesne rozstanie

Postprzez izabelka994 » 28 gru 2020, o 09:37

Jeżeli nie potraficie się dogadać i już na tym etapie macie trudności nawet z rozmową to nie ma to sensu na przyszłość
izabelka994
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 20
Dołączył(a): 3 lis 2020, o 15:20

Re: Długie bolesne rozstanie

Postprzez Amelia1 » 9 kwi 2021, o 10:30

Jest tylko jedno rozwiązanie które na prawdę może Ci pomóc, zarówno z facetem jak i depresją. Porozmawiaj z psychologiem, on najbardziej zna się na takich sprawach i najlepiej Ci doradzi co masz zrobić. Trzymaj się ;)
Amelia1
Miła Kobietka
 
Posty: 79
Dołączył(a): 14 wrz 2020, o 15:20
Lokalizacja: Poznań
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]