Witam. Jestem nowa. Potrzebuję porady i wygadania się... Jestem z mężem 13lat..mamy 3 wspaniałych dzieci. Mój mąż stał się bardzo nerwowym człowiekiem. Nie wiem czy to spowodowane pracą czy zmęczeniem. Ostatnio zaczął się czepiać o nie posprzątany stół, o obiad który był za późno... Dosłownie o wszystko. Ja nie pracuje bo mamy małe dziecko, ale staram się w domu ogarnąć choć przy 3 małych dzieci to jest ciężko nie radzę sobie i taka jest prawda dzisiaj zaczął drzec się na dziecko że rozlało picie i pacnal je w głowę więc zaczęłam się drzec na niego że co on robi. Przecież to dziecko. Wszystko mu przeszkadzało kopał co mu na drodze stanęlo... wykrzyczałam mu że mam dość jego nerwów i jeżeli się nie zmieni i nadal będzie nerwy pokazywał to się z nim rozwiode. A ten ze złością krzyknął to się rozwiedz!! I kopnął jakąś rzecz. Akurat stałam blisko i niestety trafił mnie w plecy. Przeszył mnie niesamowity ból. Zaczęłam krzyczeć z bólu. I w tych nerwach kazałam mu się wynosić. I wiecie co? Wyszedł.... Jestem załamana nie chciał pewnie (a może tak sobie tłumaczę) we mnie trafić ale najgorsze jest to że on patrzył na mnie i zero reakcji. Żeby chociaż pokazal że żałuje że we mnie trafił no cokolwiek. A on nic... I to boli najbardziej...
Pochodzę z rodziny gdzie był krzyk bicie.... Więc jak mój mąż krzyknął czy w nerwach czymś rzucił to się bałam. I dzisiaj właśnie doszczętnie zniszczył moje poczucie bezpieczeństwa