Wiecie co, ja wam napiszę jak to wygląda z punktu widzenia "rolnika".
Mój narzeczony pracuje w szklarniach przy uprawach pomidorów, natomiast ego wujek uprawiał przez jakiś czas pomidory na sprzedaż EKO. Te EKO pomidory mają o wiele więcej kontroli, trzeba używać do nich specjalnych nawozów, które są kontrolowane, są sadzone w szklarniach oddalonych od miasta. Na przykład szklarnie mojego narzeczonego też są na wiejskich terenach ale ok 10km od miasta, EKO pomidory jego wujek sadził w górach gdzie psy szczekają tyłkami i przejeżdża jeden samochód dziennie. W miejscowościach Sierra de la Alpujarra, gdzie jest wspaniały, rześki klimat.
Także ta cena jest uzasadniona. Wyhodowanie takiego EKO pomidora jest o wiele droższe niż zwykłego i pomimo wyższych cen to i tak niespecjalnie się opłaca więc wujek José zrezygnował i zaczął sadzić zwykłe.
Natomiast jeśli chodzi o "zwykłe" to jeśli znajdziecie takie z miejscem pochodzenia Motril (Granada) lub Almería to znam sytuację z pierwszej ręki i naprawdę, to nadal wygląda tak, że te pomidory są sadzone ręcznie, tak, że babeczki i chłopy w koszulach w kratę jeżdżą z taczkami i zawijają pnącza, obcinają liście, zbierają pomidory, wiążą pnącza, kwiaty zapylają pszczółki, które sobie latają swobodnie po szklarni. Serio, tak to wygląda. Żadnych cudów, sztucznych naświetleń czy zapylania. Tylko folia która utrzymuje wilgoć i temperaturę i przez cały rok tutaj wyrastają warzywa wielkie i dorodne same z siebie, bo klimat jest ciepły, nawet w styczniu. Wiadomo, są też nawożone ale nawozy są cały czas kontrolowane, żeby nie było tam żadnego syfu.
Także tak naprawdę to i te "zwykłe" pomidory stąd w sumie są EKO.
Pomidorki skupuje się w wielkich "skupach" gdzie ceny codziennie są zapisywane kredą na tablicy jak 50 lat temu
Też byłam i widziałam, skrzynie z tonami pomidorów, i stąd wszystkie idą na eksport.
I wiecie, to jest właśnie niesprawiedliwe, bo pamiętam jak w Polsce kupowałam koszyczek pomidorków cherry za jakąś fortunę a tutaj nie dajemy rady tego przejeść, pomidory gniją w lodówce bo nie zdążamy ich zużyć. Cytryny, granaty, pomarańcze, banany lecą z drzewa bo nie da rady ich zebrać na czas nawet obdarowując cała rodzinę skrzynką na głowę... Także naprawdę jak macie coś z naklejką pochodzenie Granada, Almería to wszystko jest wyhodowane naturalnie i dorodne z natury. A te EKO po prostu mają jakieś dodatkowe przepisy i kontrole które niby sprawiają, że są w jakimś sensie "jeszcze lepsze". Bo zamiast być wyhodowane zwyczajnie na wsi to są wyhodowane w głębokich górach - na przykład.