Cześć dziewczyny, jestem tu nowa, nie mogę o moim romansie porozmawiać z nikim, a muszę się wygadać. Dlatego piszę tutaj..
Mam męża, dzieci, dom, teoretycznie wszystko ok a jednak czegoś brakuje. Mój mąż nie traktuje mnie jak kobiety, prawie ze sobą nie wyspiamy, kiedyś kochaliśmy się raz na miesiąc albo dwa, a teraz to w sumie ostatni raz jakoś w połowie lipca. To dlatego, że ja przestałam inicjować seks... Nawet jak go inicjowałam i się "udało" to i tak czułam jakbym go zmuszała... Ale nie chodzi tylko o seks, on mnie nie dotyka, nie przytula, nie bierze za rękę, nie obejmuje, a jak mnie całuję to jest to buziak i tyle, żaden namiętny pocałunek. Nie będę się rozpisywać o moich próbach rozmów, wg mojego męża wszystko jest ok. Kilka miesięcy temu poznałam kogoś, wdalam się w romans... On jest taki namiętny, taki troskliwy. Dba o mnie, dotyka mnie jakby czytał w moich myślach. Mieszka daleko, widujemy się zadko ale Słyszymy się codziennie. W każdej rozmowie czuję jak on się o mnie troszczy, pyta o zwykle codzienne sprawy. Nasz seks jest wyjątkowy, niesamowity, nie miałam takiego seksu z mężem. Jak się widzimy to czuję się najważniejsza, on okazuje mi troskę od najmniejszych gestów. Nie wiem co czuje do kochanka, to nie jest miłość dla której rzucę całe moje życie, nie... Nie zrobię tego dzieciom. To trwa kilka miesięcy a ja nie mam wyrzutów sumienia... Zero. Czy to normalne? Czy jestem bezduszna, zła..? Nie wiem co mam zrobić... A może nic nie robić, może żyć tak podwójnym życiem?