Jeśli czekolada jest podawana w minimalnych ilościach to nie widzę w tym problemu, jednak nie dla takiego maluszka, który dopiero poznaje nowe smaki. Poza tym, taki dzieciaczek może mieć problemy z brzuszkiem, dlatego kaszkę czekoladową sama kupiłam tylko raz, a teraz od święta dosypuję kakao do kaszki waniliowej.
Córeczka w wieku 13. miesięcy po raz pierwszy dostała odrobinę czekolady i od tej pory (teraz ma 14 miesięcy) jadła ją dosłownie kilka razy. Ze słodyczy podaję jej czasem batoniki dla najmłodszych (Hipp albo Babydream), a na co dzień dostaje ciasteczka różnego rodzaju. Mimo tego nie ma najmniejszych problemów z jedzeniem, ale bardzo uważałam z wprowadzeniem słodyczy do jej diety i zwracałam uwagę na to, czy przypadkiem nie pogorszy jej się apetyt. No i je doslownie wszystko - obiadki, kaszki różnego rodzaju (ostatnio nawet jaglaną zjadła ze smakiem, albo podjadała mi z talerza gryczaną, chociaż na co dzień dostaje takie dla maluchów), owoce, kanapki z serem, wędliną i warzywami.
Mam znajomych, których córeczka już w wieku roku wcinała parówki i czekoladki. Teraz ma 2 i nie chce jeść nic innego oprócz obiadków i słodyczy. Zero kanapek, owoców, kaszek (nawet czekoladowej nie spróbowała, bo to przecież i tak kaszka, a nie czysta czekolada).
Powiedz koleżance o tych przypadkach, a może przekonasz ją, że jeśli wprowadzać słodycze to bardzo ostrożnie. Tylko od razu uprzedzam, że młode mamy nie lubią być pouczane tym bardziej, jeśli sama nie masz dzieci
więc koleżanka może nie chcieć tego słuchać. Prędzej podrzuć jej jakąś gazetkę, w której będzie artykuł na ten temat.