Proponuję poduczyć się kaszubskiego, albo gwary śląskiej, albo po prostu gwary wiejskiej.
To dobre na początek.
Druga sprawa: Jako że sama mówię w kilku językach coraz częsciej zadaję sobie pytanie po co się go uczyłam np. norweskiego? Bo co? Bo kiedyś będzie mi potrzebny?
Jak coś umiem a z tego nie korzystam, bo muszę zrezygnować by efektywniej zająć się czymś innym to tracę tę umiejętność.
No chyba że tam mieszkam, ale nie mieszkam
Nauka języka (o ile intensywna trwa miesiącami) - ja tylko chodziłąm na korepetycje i np. hiszpanskiego nauczyłam się na słuch