Jedyny dzień w życiu, tak ważny dla kobiet. Jak zorganizować wesele? Jaką suknię kupić? Ślub kościelny czy cywilny? Chcesz dowiedzieć się czegoś więcej, a może podzielić się swoimi doświadczeniami? Zapraszamy do pisania tutaj.
Czy wypada urwac sie z wlasnego wesele? Chcielibysmy w tym dniu miec tez troche czasu dla siebie, czy wypada urwac sie, kiedy goscie bawia sie jeszcze w najlepsze, czy nalezy czekac do rana...
Ostatnio edytowano 14 kwi 2011, o 09:35 przez wiosenka26, łącznie edytowano 1 raz
no raczej nie wypada ale po co to chcecie robić bo nie kumam To jest tylko jeden wieczór a później macie całe życie tylko dla siebie
ja już byłam raz na weselu gdzie para młoda pojechała w plener i dość długo ich nie było. Masakra jakaś, bo goście siedzieli drętwo i czekali aż oni wrócą.
Na weselu jednak wypada zostać do końca. Wiem, że jest to taki dzień, w którym chce się chociaż przez chwilę pobyć samemu, jednak niestety nie ma co na to liczyć. Rodzina zapewne będzie chciała z nami cieszyć się tym wydarzeniem i jednak niejako gospodarzom całej imprezy nie wypada wyjść wcześniej.
Zgadzam się,na własnym weselu nie wypada zrywać się wcześniej,tylko najlepiej byłoby po prostu zostać do końca i już. Potem bedzie jeszcze wiele wspólnych chwil które spędzicie razem,a na weselu zostańcie do końca.
raczej wypada pozostac do końca i bawic sie razem z gośćmi Jesli chcesz sie wyspać mozna powiedziec okkiestrze ze np chcesz zabawe do X godziny a po tem goscie sie rozejdą
Trzeba siedzieć do końca w końcu jesteś najważniejszą osobą razem z mężem na tym przyjęciu także musicie dać ludziom przykład. I skoro to tylko 1 noc bawić się na całego.
Na swoim weselu byłam w 3 miesiącu ciąży i zostałam do samego rana mimo, że już na prawdę nie miałam siły bo ostro się wyszalałam. Dobrze, że brzuszka jeszcze nie miałam bo mogłabym się nie wybawić na własnym weselu:)
A myśmy byli na weselu, na którym Para Młoda godzinę po oczepinach udała się na noc poślubną , ale to zrozumiałe, bo były jeszcze poprawiny na drugi dzień, nikt się nie obraził. Jednak gdyby to było wesele jednodniowe, to czułabym niesmak .
my zerwaliśmy się o 4,30 nad ranem.. ale niestety nie dlatego że chcieliśmy ale musieliśmy.. emocje zrobiły swoje i nad ranem krzysiek musiał wziąść mnie na powietrze i tam zasłabłam... na sali zostało może 15 osób.. świadkowa przeprosiła gości że młodzi musieli już jechać... pojechaliśmy do domu i od razu usnełam.. obudziłam się o 2 popołudniu a o 16 mieliśmy poprawiny... na poprawinach przeprosiliśmy osoby których zostawiliśmy nad ranem bez pożegnania. każdy rozumiał że ślub to wielkie emocje i napięcie i dopiero jak emocje puszczały to wyczerpany organizm zrobił swoje..
My nie dalismy rady wytrwać do końca. Wesele planowo miało się skończyć o 5-6. A tu 6:20 i jeszcze pary pląsają po parkiecie, także my pożegnaliśmy się z nimi i zaprosiliśmy na poprawiny i poszlismy do apartamentu a rodzice i świadkowie pełnili honory:)