Drogie mamy, ile macie pomysłów na nasze niejadki!
Mój synek w domu zjada parówki, płatki, naleśniki, jajko... coś na ciepło. Do szkoły zawsze robię mu kanapkę. Jeśli maluch nie chce zabierać kanapek, proponuję wrzucić do niej ser żółty dla dzieci w kształcie misiów albo misiową wędlinkę. U mnie w domu takie produkty robią furorę. Do chlebka dorzucam też owoce albo warzywa - obrane, pokrojone i gotowe do zjedzenia. Z warzyw Piotruś zabiera najchętniej pomidorki koktajlowe, marchewkę, ogórki i rzodkiewkę. Z owocami nie mamy kłopotu, bo lubi wszystkie, ale staram się nie dawać mu owoców z pestkami (np. śliwek) oraz małych (np. borówek) z uwagi na ryzyko zadławienia się pestką i wygodę w spożywaniu śniadania (rozsypujące się po korytarzu jagódki nie są fajne
). Alternatywą są przeciery warzywno-owocowe do wyciskania. Bardzo często Piotruś zabiera do szkoły mleko w kartoniku oraz rozmaite sery - serowe przekąski do rwania, serek wędzony, ser żółty krojony w grubą kostkę. Kanapki smaruje serkami topionymi albo puszystymi. Zdarza się, że zabiera jogurt albo serek homogenizowany. Doskonałą przekąską są też dla niego mleczne kanapki dodawane przeze mnie jako pyszny bonus - czekoladowa kanapka z mlecznym nadzieniem to dla dziecka smakołyk podobnie jak kanapki z kremem orzechowym... i chyba właśnie ta propozycja na śniadanie cieszy mojego synka najbardziej. Mnie też odpowiada taki dodatek, bo to alternatywa dla słonych przekąsek albo słodyczy, a dodatkowo jest bardzo poręczna i wygodna, a w szkole przecież o to chodzi, żeby zjeść zdrowo, pysznie i wygodnie.