Witam
Mam 20 lat i faceta ktory ma 40. Jestesmy razem dwa lata. Zaczęliśmy byc ze soba gdy on mieszkal z zona i byl w małżeństwie. Nie układało sie im, byli ze soba tylko ze wzgledu na dzieci - maja trójkę - 8,9 i 16 lat. On mieszka juz prawie rok sam, ja na razie nie chce przeprowadzać sie do niego. Jednak naszym problem jest brak akceptacji nas prze moich rodzicow jak i jego. Jego zona utrudnia mu kontakt z dziecmi a najstarsze dziecko nie chce go znac - z powodu tego ze jest ze mna. Ta sytuacja jest dla mnie trudna, jestem świadoma ze weszlam w obca rodzine, lecz on sam powtarza - ja czy nie ja i tak by odszedl. Nie chcial meczyc sie w tym małżeństwie tylko ze wzgledu na dzieci - ktore tez zle patrzyły na kłótnie rodzicow. Cały czas bardzo przejmuje sie jego dziecmi i ich kontaktem, on tak samo boi sie ze w taki sposob oddala sie od niego. Nie umiem mu w zaden sposob pomoc.. Rozmowy nic nie daja jego z zona a rozwód dopiero sie zaczyna. A my zaczynamy kłócic sie ciagle o ten temat i ja coraz gorzej znosze ta sytuacje bo jest mi najzwyczajniej przykro i mam straszne wyrzuty... Jak moge pomoc mu naprawic te relacje? A zwlaszcza z najstarszym synem, by z mojego powodu nie skreslal ojca.