Witam drogie forumowiczki Jestem tutaj nowa i chiclabym podzielic sie z Wami moimi rozterkami... przepraszam za spontaniczne pisanie, ale troszke sie denerwuje.
Hey dziewczyny, pomozcie...
Jestem w zwiazku na oleglosc od prawie 2 lat i poklocialm sie ze swoim mezczyzna... wydaje mi sie, ze mnie oklamal mimo iz zapiera sie w mur, ze jest inaczej... przez to nie odzywa sie do mnie od kilku dni, a ja do niego rowniez. Czuje sie skrzywdzona a on prowadzi jakies gierki. Od dluzszego czasu zawsze stoi mu cos na drodze, zeby do mnie przyjechal. Sa to zazwyczaj sprawy urzedowe (ma swoja mala firme). Podobno cierpi z tego powodu, ale ja rowniez dzieki temu stoje w miejscu ze swoim zyciem. Nie moge zmienic miejsca zamieszkania etc. I obydwoje wisimy w powietrzu z naszym zwiazkiem. To wszystko nie jest takie proste do opisania na forum... dodam, ze znamy sie 8 lat. W kazdym razie w trakcie tej ciszy bardzo duzo istotnych - zlych i dobrych rzeczy wydarzylo sie w moim zyciu i jest mi przykro, ze on nic nie wie i mnie nie wspiera. Oklamal mnie juz drugi raz, wczesniej mu wybaczylam i wiedzial, ze ja gardze klamstwem, a zrobil to po raz drugi... to niezbyt powazna sprawa, ale latwosc ktora mu przyszla klamiac mnie jest nie do zniesienia...
Poprostu nie wiem co dalej... planowalismy wspolny dom, zycie etc... teraz nawet nie wiem czy wogole moge mu zaufac... dlaczego nasze serce zawsze wybiera zle... mysle, ze go kocham i to jest najgorsze... jest mi poprostu bardzo przykroi bardzo boli, tym bardziej, ze to ciezki okres w moim zyciu i potrzebuje wsparcia...
Naobiecywal duzo, wyobrazilam sobie w koncu moje drugie pol zycia... dlaczego musi byc tak ciezko. Chce poprostu kochac, byc kochana i czuc sie bezpiecznie a teraz placze, bo to chyba koniec.
Dziekuje za "wysluchanie"...