Witam,
jak w tytule, sprawa dotyczy okresu a raczej jego braku. 3 tygodnie miesiąca kwietnia spędziłam za granicą pokonując tym samym 6 stref czasowych. Okres powinnam dostać 12.05, do tej pory jeszcze go nie było. Miesiączki mam regularne co 28 dni jak w zegarku od co najmniej roku. Współżyję, zawsze się zabezpieczam ale szczerze mówiąc to nie ja sprawdzałam zabezpieczenie choć partner utrzymuje że wszystko było ok. I teraz pytanie - dziś mija 10 dzień bez okresu. Czy mam się już stresować i robić test chociaż nie zauważyłam żadnych objawów ciąży? Wiem że okres może się spóźniać po podróży ale nigdzie nie uzyskałam konkretnej odpowiedzi o ile. Co więcej mam 25 lat, niedoczynność tarczycy (przyjmuję codziennie euthyrox 66,5) podwyższoną prolaktynę 900 gdzie norma jest do 500 i endokrynolog zleciła ostatnio badania na makroprolaktynę. Czy w tym świetle, nawet gdyby zabezpieczenie było uszkodzone, jest niższe prawdopodobieństwo zajścia w ciążę?
Z góry dziękuję za pomoc