W wieku 16 lat zostałam zgwałcona. Od tego czasu moje podejście do seksu bardzo się zmieniło, gdy zostawalam z facetem sam na sam nie potrafiłam nigdy odmówić. Bałam się. Trzy lata byłam w związku. Zaufałam mu i pokochałam całym sercem. Niestety była to bardzo chaotyczna relacja, albo robiliśmy dla siebie wszystko, albo ze sobą kończyliśmy. W pierwszym roku związku spotykałam się za wiedzą partnera z dużo starszym kolegą. Od czasu do czasu, raz na miesiąc po prostu rozmawialiśmy o sobie. Pewnego dnia wziął mnie do swojego mieszkania i poczestowal haszem. Próbował wziąć mnie, gdy wymiotowalam. Szybko ucieklam. Parę miesięcy potem gdy partner ze mną zerwał upilam się i przespalam z innym. Dwa tygodnie temu gdy wyjechałam za miasto pocalowal mnie w klubie chłopak. Mimo że byłam lekko wstawiona odepchnelam go i dumna z siebie zaczęłam pić i pić dalej aż już nie miałam z czego być dumna... Zanim powiedzialam mu o gwalcie namawial mnie do trojkatow i bral za to pieniadze za moimi plecami.. Tez nie byl swiety. O wszystkim z mojej strony partner wiedział na bieżąco. Wiedział że go kocham i że nigdy nie chciałam zrobić mu krzywdy. Po prostu wpadalam w panikę. Bałam się. Parę dni temu zerwał ze mną po rozmowie z moją pseudoprzyjaciółką. 2 dni później wyprowadzilam się, a gdy byłam wczoraj (4 dzień po) w jego mieszkaniu były już rzeczy innej laski..
Chodzę do psychologa, biorę leki, uczę się jak mówić nie i jak przestać się bać. Zaufać światu, ale tak cholernie go potrzebuje w swoim życiu. Bardzo dużo dla siebie robiliśmy. Czy powinnam odezwać się za 2 3 miesiące? Zapytać co u niego? Czy powinnam zniknąć i pogodzić się z myślą, że to już koniec?