Nie wiem, czy wybrałam dobry dział, jestem tu nowa...
No jak? Mam 25 lat, od roku szukam pracy... wszędzie tylko to cholerne "wyślij cv", że aż się rzygać chce Po 5 latach rozstałam sie z facetem. Związek kompletnie bez owocny i wyniosłam z niego tylko psa... wróciłam na stare śmieci, gdzie ( jedna dobra rzecz) znalazłam miłość w swoim starym przyjacielu z dzieciństwa. Wyprowadziliśmy się z domu, by zacząć nowe wspólne zycie. Wydaje się, że jest pięknie. Ale nie... co z tego, że sie kochamy, jak kazdy dzień przynosi kłótnie związane z pieniędzmi, bo toniemy w długach i ledwo wiążemy koniec z końcem ( co za tym idzie... szukanie pracy, której brak), sa dni, że w lodówce nawet żarówka sie nie pali, bo i na co, skoro nic w niej nie ma... No i jak tu mieć wiare w siebie i we własne mozliwości, gdzie na każdym kroku cie skreślaja- nie ma pracy- nie ma doświadczenia, nie ma doświadczenia- nie ma pracy.. błędne koło. To tylko w naszym kraju takie cyrki, że aż się zyć odechciewa. Powiecie- jest duzo opcji dokształcenia- szkoła, kursy itp. Ale- kolejny raz- pieniadze. Za darmo jeszcze nikt na kurs nie przyjmie. Nasz cudowny Urzad Pracy, jest w Polsce jak dupa od srania, ze się tak wyrarzę... co podpis pani z pośrednictwa pracy pyta "szukała pani pracę?". I powiem- po jaka cholerę sa oni? Skoro ja sobie potrafię szukać pracy, to za co płacą takim nierobom? Potrafia dać tylko marne grosze zasiłku, gdzie przeżyć za taką sumę sie nie da, choćby i na chlebie i wodzie... I bądź tu pełnowartościową, zadowolona z siebie kobieta, żyjącą pełnia życia i z uśmiechem na twarzy. Mi się po prostu nic nie chce, usiadłabym i płakała... Więc prosz\e, powiedzcie mi, jak tu żyć??