Witam
Na wstępie chce zaznaczyć, że jestem mężczyzną i poszukuje prawdziwej rady od kobiety. Mam nadzieje, że to nie problem.
Chcę opowiedzieć swoją historię która wydarzyła się w moim życiu. A więc tak:
Znam się z pewną dziewczyną, która jest młodsza ode mnie o 7 lat. Mamy podobne charaktery i problemy. Znajomość, a raczej
przyjaźń trwa do dzisiaj od ok. 5 lat. Traktowaliśmy się jak przyjaciele do pewnego momentu. Były chwile przerwy w kontakcie i spotkaniach, ale zawsze gdzieś było tak, że albo ona, albo ja zadzwoniłem lub się spotkaliśmy np. na imprezie. Jeśli chodzi o mnie to wiedziałem po pewnym czasie, że jest dla mnie bratnią duszą. Brakowało w nas tej odwagi do bycia razem. Były wspólne wyjazdy, oglądanie tv itp. wiadomo wspólnie. Zawsze to ona przyjeżdżała
do mnie ja tylko raz byłem. Relacja była trochę więcej niż przyjaźń, ale bez konkretów. Bywało, że się całowaliśmy. Były nawet dwie wspólne noce.
Ona jest dobrze wychowana i skromna a ja raczej typ nieśmiałego, który lubi się napić na imprezie i przy pajacować dżolo.. Cała ta relacja stała w miejscu i pewnego
dnia ona powiedziała mi, że mnie kocha i chce cos więcej. Wtedy był ten czas, że naprawdę nie wiedziałem co czuje. Były chwile że na siłę się tuliła do mnie a ja z braku odwagi niezręcznie ją głaskałem. Dramat....
Byłem zaskoczony i tak naprawdę nie chciałem wtedy tworzyć związku, bo nie chciałem, aby później się okazało, że nic z tego nie będzie i zostanie tylko cierpienie.
Jest prze kochaną osobą i wiele wycierpiała wiec czekałem, że może cos samo drgnie we mnie. Pisała do mnie SMS raz, że mnie kocha raz, że mnie nienawidzi. Trwało to ok. pół roku telefony, kocham cię prosto w oczy wiadomo dokładnie jak ktoś jest zakochany. A ja jak to ciele nadal mówiłem jej, że nie wiem...bo naprawdę nie wiedziałem... Zapraszałem ją do siebie na herbatę, bo uwielbiałem jej towarzystwo. Pełne zrozumienie. Ja dawałem jej wsparcie w chwilach, kiedy było źle choć raz dałem ciała, ale nie wypominała mi tego. Anioł! Pytała się mnie, dlaczego jej nie chcę i że jak w przyszłości mamy być ze sobą to będziemy.
Pewnego dnia zadzwoniłem żeby się zapytac o brak kontaku.Ona odpowiedziała, że poznała fajnego faceta i że jest z nim... W tym momencie mało
nie zemdlałem... Powiedziała, że nie możemy mieć takiego kontaktu jak wcześniej, bo to nie będzie ok w stosunku do jej faceta. Zrozumiałem wtedy, że najważniejsza
osoba mojego życia oddala się i nic nie mogę zrobić. Nagle poczułem, że byłem ślepym idiotą i nie widziałem Anioła obok mnie, bo naprawdę to jest Anioł i kocham ją.
Bije się z myślami, staram się cos wymyślić, ale nic nie przychodzi mi do głowy... Wiem, że chce, aby została moją towarzyszką życia i że bez niej uschnę....
Widziałem jej zdjęcie z tym nowo poznanym i mnie rozdzierało od środka.... Proszę was kobiety o radę lub o to, jak z waszej perspektywy to wygląda. Jeśli
wyznam jej to teraz na początku to zostanę odebrany jako „desperat". Czy cierpliwe czekanie na ich rozstanie się jest dobre? Może teraz to ja mam wycierpieć
swoje i poczekać na Nią? Boże tak bardzo Ją kocham..