Może zadam zbyt proste i zbyt oczywiste pytanie, ale czy często myślicie nad swoim życiem?
Nad tym co było, nad tym co będzie? Czy zdarza się Wam to tylko w sytuacji, gdy jesteście sami np. wieczorem?
Ja właśnie mam taki moment. Jestem okropnie zmęczona po pracy i w dodatku złapało mnie jakieś przeziębienie. Męczy mnie już okropnie ta zima. Chciałabym już wiosnę, zieleń i promienie słońca. Wtedy czuję, że żyje. Uwielbiam te wiosenne spacery i jeździć na rowerze. :] Nie wiem czy nie dręczy mnie jakaś depresja. Ciągle wydaje mi się, że jestem beznadziejna. Mam uczucie, że w tych czasach ludzie tylko czekają na Twoje potknięcie. Czasem po prostu przeraża mnie ten świat... Króluje tylko własne dobro. Człowiek patrzy tylko na siebie. Czasem po prostu boję się żyć. Macie też tak czasem może?