W moim przypadku stosunki z sąsiadami są, że tak powiem umiarkowane.. Mamy naprzeciw trochę starszą parę. Kobietka ok. 30, facet 30+. Wygląda to tak, że za każdym razem jak się spotkam spojrzeniem z ów Panią, to aż normalnie jak by piorun w blachę zagrzmocił.. Wydaje mi się, że jest zazdrosna, bo z kolei z jej partnerem dogaduję się wyśmienicie. Nie ma nic na rzeczy oczywiście, a do tego mój TŻ często z nim wychodzi na miasto i generalnie się tam trzymają. Nie jest mi zbyt przyjemnie przeprowadzać takie wiece, krótkie, napięte, przymusowe rozmowy z sąsiadką, gdy przy niej stoi jej partner, z którym mogę się pośmiać i poważnie pogadać też.. generalnie spięcia atmosfery są nieprzyjemne i męczące.
Może mam z nią o tym porozmawiać? Ale jak? Ostatnio jak próbowałam coś tam narzucić (TŻ mnie namówił) to prawie dostałam w twarz za te "herbatki z miodem".. Ale ja przecież nic