Witam wszystkich użytkowników!
Postanowiłam podzielić się swoja historią, ponieważ nie mam już z kim o tym porozmawiać, z kimś, kto może spojrzeć na całą sytuację trzeźwym okiem.
Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. W podstawówce zakochał się we mnie pewien chłopiec. Wiem, to takie banalne. Aczkolwiek nasze drogi rozeszły się jakoś w 2 klasie podstawówki, bo on przeprowadził się w inne miejsce. Tak mijały lata... Często myślałam, co u niego słychać, a najlepsze jest to, że mieszkał jakieś 4 km ode mnie i nigdy się przypadkowo nie spotkaliśmy. Nie szukaliśmy się nawet w internecie. Pewnego dnia zobaczyłam jego profil na popularnym portalu społecznościowym. Postanowiłam, że do niego napiszę. I tak zaczęła się nasza znajomość "na nowo". Zaczęliśmy ze sobą pisać, rozmawiać przez telefon, potem się spotkaliśmy. On powiedział mi, że przez te wszystkie lata (około 11 lat) myślał o mnie, że próbował być z kimś, ale nie mógł nikogo pokochać. To może wydawać się dziwne, ale od dziecka się we mnie kochał. Nie piszę nic o sobie, bo... W tym czasie, kiedy odnowiłam z nim znajomość miałam ciężki okres w swoim życiu. Rozstałam się z chłopakiem po 5 latach. A on (powiedzmy pan X) zaczął się o mnie bardzo starać... Przyjeżdżał, zabierał mnie w romantyczne miejsca... Wszystko działo się dość szybko i w pewnym momencie nie wiedziałam co czuję, co robię, do czego to zmierza. Nie mogłam posłuchać swojego serca, bo z jednej strony krwawiło, a z drugiej cieszyłam się "nową starą" znajomością. Zauroczyłam się panem X. Po pewnym czasie zaczął być z byt nachalny, nie miałam ani chwili dla siebie... To robiło się męczące. Nie wiem jak to opisać. Dobrze jest mieć kogoś, ale nie 24 na dobę. A on tego nie rozumiał. W końcu powiedziałam, że chcę czasu. On zapewniał, wręcz obiecywał, że zawsze będzie mnie kochał, "bo to ciągnie się od podstawówki" i, że nie zamierza z nikim być, bo ja jestem kobietą jego życia. Nie chciało mi się w to wierzyć... Myślałam, że on też się tylko zauroczył i mu przejdzie. Myliłam się. Starał się dalej ROK. Rok czasu zabiegał o mnie. A ja mówiłam NIE z uporem maniaka. Nawet nie wiem czemu. Po prostu przytłoczyło mnie to. Stało się tak, jak się stało. Miesiąc temu odpuścił całkowicie. Dużo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że jednak mi go brakuje. Że potrzebowałam czasu, by posłuchać siebie, serca i rozumu. Więc napisałam do niego... A on powiedział, że kogoś poznał i planuje z tą dziewczyną być. Że wiele się zmieniło, że dawał mi wiele szans, a ja nie chciałam. Mój świat się zawalił... Poczułam, że tracę najważniejszą osobę w moim życiu. Jestem durna i jestem tego świadoma. Doceniamy coś po stracie i jestem tego żywym dowodem. Postanowiłam walczyć o niego. Zwłaszcza po tym, jak napisał, że nie chce być już sam i dlatego chce spróbować z tamtą dziewczyną. Napisałam do niego list, bo nie chciał się ze mną spotkać. Powiedział, że jeśli mnie zobaczy to wszystko do niego wróci, że nie podoła, nie zniesie tego, a nie chce ranić tej dziewczyny. Przejechałam 350 km, by przekazać ten list jego mamie, bo on sam był w pracy za granicą. Wyznałam mu wszystko w tym liście, wyłożyłam uczucia jak na dłoni. Nie odzywał się... W końcu postanowiłam, że zadzwonię. Że jeszcze raz spróbuję, to nie jest błaha sprawa. Rozmawialiśmy przez telefon prawie 2 godziny... O wszystkim i o niczym. Jak za starych, dobrych czasów. Powiedział, że wierzy, że go kocham, że nikt dla niego nie zrobił takiej rzeczy jak ja, ale trochę jest za późno... Ale nalegałam, by mi dał jakąś klarowną odpowiedz, bo nie zniosę takiej niepewności. Powiedział, że nie zmieni zdania i nie odbierze komuś szansy, bo nie jest egoistą. Czułam, słyszałam w jego głosie, że mu dalej na mnie zależy, że on by chciał spróbować, ale nie chce zranić tamtej dziewczyny. W końcu odpowiedział na moje pytanie... "Wybieram inną". Rozłączyłam się. Serce mi krwawi i nie wiem co mam dalej robić.... Z jednej strony czuję spokój... Bo słyszę w głowie jego niepewny głos i coś, co mówi wbrew sobie. Ale z drugiej... Nie wiem czy zniosę to wszystko. Czy związek bez miłości ma szanse? (związek jego i tej dziewczyny)