Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Życiowy dział, nasze sprawy i problemy dnia codziennego.

Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez smutna21 » 24 sty 2016, o 00:13

dobry wieczór wszystkim forumowiczkom :)
Mam problem i nie wiem czy to ja przesadzam czy moja matka. Od razu przejdę do rzeczy, żeby komuś się chciało to czytać w ogole. A więc mam 21 lat, pracuję, studiuję, mieszkam w domu, ale chodzi o moje relację z matką. Od zawsze kierowała moim życiem, ale jak byłam dzieckiem to mi nie przeszkadzało, sądzilam że tak musi być, że wie co dla mnie najlepsze. Wybrała mi więc kierunek studiów, ubrania jakie mam kupić. Zaczęłam się buntować w momencie w ktorym mój ex próbował popełnić samobójstwo i mimo że ona go znała i lubiła bo byliśmy razem dwa lata i tego że widziała jak bardzo cierpię kiedy nie miałam nawet wieści czy żyje i co tam sie stało po kilku dniach gdy wydobrzał kazała mi do niego wypier...lać (niestety słowa autentyczne), bo wstyd jej przynoszę, bo bedzie mi całe życie odstawiał. Moj tata nie żyje 6 lat więc miała wymówkę że ojca już nie mam więc zaraz matki też nie będę miała jak będę ją tak denerwować. Nie umiałam się jej przeciwstawić, po paru miesięcy takich przepychanek zerwałam z nim. Bo wiecie co jest najgorsze? W tym że ona mówi co chce, wyzywa mnie a ja nic nie mówię tylko uciekam i płaczę, jak dziecko. Teraz zaczęłam układać życie na nowo po roku bycia samej. Poznałam w swojej pracy chłopaka, początkowo się przyjaźniliśmy, ale potem to się przerodziło w coś więcej. Tyle że on jest ode mnie dużo niższy bo ja mam 175 a on z dobre 10 cm mniej. Nigdy nie zamieniłabym go na nikogo innego. Dba o mnie, przyjeżdża kiedy tylko może, dał mi pieniądzę na kurs żebym mogła się rozwijać. Niestety moja matka za ten wzrost go nie polubiła, a nawet znienawidziła. Mówi że nie chce go widzieć, że z krasnalem się nigdzie nie pokaże na imprezach typu wesela, że jest niedorozwinięty, wygląda jak karzeł i strach myśleć jakie by dzieci były z tego. Nie chce nawet żeby jej dzień dobry mówił, wychodzi jak on przyjeżdża. Jemu jest przykro, mi za nią wstyd. I chcielibyśmy zamieszkać razem. I tu kolejne schody bo ja mam rentę po ojcu ok. 1800 zł ale jest na nas dwie. Niestety z tych pieniędzy widzę tylko 300zł, rzuci mi je raz na miesiąc i oczekuje że będę za nie dziękować. Chciałam zrobić kurs ale stwierdziła że mi nie są potrzebne żadne kursy tylko żebym roboty szukała bo u siebie to zamierzam tkwić chyba do emerytury. Nic nie poradzę, że pracuję po 11h dziennie i w sumie u siebie w pracy nie mogę żadnego doświadczenia zdobyć. Jednak w poniedziałek mam rozmowę o pracę i wiecie co? W sumie nawet sie nie ucieszyła jak powiedziałam że ją mam. Wtrąca się we wszystko, sprawdza ile mam pieniędzy i w domu i pyta ile mam na koncie. Dzwoni codziennie jak jestem w pracy. A przy wigilii jak wszystkich potraw próbowałam to rzuciła tekstem że "Tak dużo jesz, może Cię K. za głęboko posunął". Nie mam siły, wyżaliłam się babci co tu się dzieje, sama dała mi kase na kurs, resztę mój K. i powiedziała że nie mam 5 lat żeby za mnie matka o wszystkim decydowała. Coraz częściej boli mnie serce, nie mogę spać. I ulubiony tekst mojej matki "To wszystko dla Twojego dobra". Dodam jeszcze że w porównaniu z moim K. ten który się wieszał jest w sumie cudowny i mogłabym w sumie do niego wrócic. Zdanie zmienia jak chorągiewka. Moja siostra sie rozstała z facetem 2 miesiące przed ślubem a potem wrócili do siebie to ją od szmat wyzywała i się prawie biły, że przecież jej wstyd wśród ludzi przynosi. Do dziś moja siostra jest sama i na dodatek popija ostro w samotności, prawie codziennie. Co robić Kochani? Kto tu przesadza? Pomóżcie :(
smutna21
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 6
Dołączył(a): 23 sty 2016, o 23:53

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez kartka » 24 sty 2016, o 14:53

Pierwsza, chyba najważniejsza kwestia. Czy Ty mieszkasz razem z mamą? Bo nie doszukałam się jasnej odpowiedzi na to pytanie. Zakładam, że tak. Więc jak najszybciej (Ty i siostra) powinniście się od niej wyprowadzić. Może zamieszkajcie po prostu razem? Będziecie dla siebie wsparciem w tej chorej sytuacji.

Jesteś już dorosłą kobietą, dojrzale myślącą i samodzielną. Skończył się czas, kiedy mama Cię kontrolowała i miała do tego prawo (wręcz obowiązek). Masz swoje życie i powinnaś się z niego cieszyć, czerpać z tego życia to, co najlepsze. Masz 21 lat, studia, pracę, faceta i mnóstwo możliwości. A Ty tkwisz w toksycznej relacji z matką, która Cię ciągnie w dół, niszczy Twoje plany i ambicje, niszczy Twój związek i co gorsza - wpędza Twoją siostrę w alkoholizm.

I co bardzo ważne: nie możesz się o to obwiniać. To nie z Tobą jest problem, tylko z Twoją mamą. Ewidentnie potrzebuje pomocy specjalisty, ale jeśli nie ma możliwości przeprowadzenia normalnej i konstruktywnej rozmowy, jeśli ona sama nie zrozumie problemu, to Ty jej nie pomożesz. Ale możesz pomóc sobie i się po prostu od tego odciąć. Ona Wami steruje, manipuluje i współuzależnia.
Wiem, że to może się wydawać absurdalne i niemożliwe do zrobienia, ale na swoim przykładzie wiem, że to jedyna słuszna droga. Ja swoją mamę straciłam kilka lat temu. Ona żyje, ale to po prostu nie jest ta sama osoba. Nie jest moją mamą, którą kochałam. Żadne rozmowy nie przynosiły efektu, wyjechałam z rodzinnego miasta, jestem z dala od niej, nasz kontakt przez ostatnie 2-3 lata był burzliwy, ale był. Teraz kontaktu nie mamy żadnego i wiesz... ja za nią nawet nie tęsknię, nie mam potrzeby nawet zadzwonienia do niej. Jedyne, co mnie w tej sytuacji boli to to, że nie mogę swobodnie przyjechać w odwiedziny do ojca.
Ale teraz dopiero widzę, jak bardzo mnie niszczyła. I ile lat straciłam na te wszystkie nerwy, kłótnie i wstyd. Nigdy w życiu nie wstydziłam się tak, jak się wstydziłam za własną matkę. Teraz mogę przynajmniej złapać trochę oddechu i skupić się na sobie.


Pamiętaj, że to Twoje życie i Twoje decyzje. Nie musisz się nikomu z niczego tłumaczyć ani się przed nikim płaszczyć. Nikt tego życia za Ciebie nie przeżyje. Nie zawsze relacje z najbliższymi układają się tak, jak powinny. Nie zawsze "mama jest najważniejsza". Nie masz i nie będziesz miała wpływu na wszystko. I nie zawsze coś wynika lub będzie wynikało z Twojej winy. Po prostu tak się dzieje i trzeba odpuścić, zająć się sobą i budować swoje szczęście bez słuchania otoczenia.
Powinnaś zacząć od wyprowadzki i zmiany otoczenia. Oraz rozmów z kimś bliskim, może też wizyty u specjalisty, który pomoże Ci odzyskać równowagę po tych przejściach.
Trzymaj się dzielnie.
Avatar użytkownika
kartka
Extra Kobietka
 
Posty: 288
Dołączył(a): 2 cze 2015, o 18:07

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez smutna21 » 24 sty 2016, o 15:47

Dziękuje Kochana. Mieszkam z nią ale chce zamieszkać z moim chłopakiem, który jest cudowny. Tylko on we mnie wierzy, zawsze mnie uspokaja i pociesza ale przykro mu że moją matka tak o nim mówi. W Sylwestra chciał być miły, mówiła że nie będzie czekała do północy więc kupił jej małego szampana, chciał po przyjeździe pogadac itd a ona wyskoczyła że jest taki mały że ma rozmiar buta 35 chyba i że ciekawe kogo jej następnym razem do domu przyprowadze. Chyba wpadam w nerwicę bo ciągle jak sie zdenerwuje kluje mnie serce, duszności itd. Ogólnie cala rodzina wymagająca. Niby babcia wpiera mnie w kwestii moich pieniędzy których nie dostaje ale np? teraz u niej bylam i pytala czy ją z K? to tak na poważnie bo ludzie którzy nas widzieli to jej mówili że taki on niski, kiepsko ubrany. Porażka. Nie chce mi się żyć tylko nie potrafilabym się z nim rozstać. Bo gdyby nie on to już by mnie nie było.
smutna21
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 6
Dołączył(a): 23 sty 2016, o 23:53

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez kartka » 24 sty 2016, o 18:04

Widzisz, właśnie na tym to polega. Twoja rodzina działa na Ciebie destruktywnie i odbiera Ci całe Twoje poczucie wartości. Nie wierzysz w siebie i popadasz w kompleksy. A potem właśnie przychodzi nerwica. Weź się w garść! Studiujesz, pracujesz, masz jakieś swoje ambicje, żeby się doszkalać, kształcić, rozwijać. Więc rób to, małymi krokami realizuj swoje plany. I przestań się oglądać na innych. Samo to, że idziesz dalej, coś już osiągnęłaś, masz grunt pod nogami, pracę i jakieś plany świadczy o tym, że jesteś coś warta i że na coś Cię stać. I że to może się udać, mimo przeciwności i braku wsparcia ze strony osób, które tego wsparcia teoretycznie powinny dawać najwięcej. Tak jak napisałam wcześniej... jeśli ktoś mówi, że "matka jest najważniejsza", to ja odpowiadam w myślach: to zależy. Jak czytam Twoją historię i opis tych wszystkich sytuacji... jestem w stanie sobie to wyobrazić, bo sama przez wiele lat byłam upokarzana przez moją mamę. W pewnym momencie coś we mnie pękło i przestałam ją traktować jako bliską mi osobę. To się stało po tym, kiedy prawie zrzuciła mnie z drabiny, celowo. Nic się nie stało, bo złapałam się jakiejś szafki wiszącej na ścianie, ale mogła mnie wtedy połamać. Po prostu w jednym ułamku sekundy przestałam ją uważać za swoją mamę.
Czasami musi dojść do takiej sytuacji, żeby ktoś przejrzał na oczy i życzę Ci, żebyś Ty wyciągnęła z tego odpowiednie wnioski jak najszybciej.

Inna sprawa...
Czy zamieszkanie z facetem to dobry pomysł... na pewno powinnaś się jak najszybciej wyprowadzić. Czy to jest odpowiedni moment na zamieszkanie z nim, to Ty musisz ocenić. Czy znasz go na tyle dobrze, czy wiążesz z nim poważniejsze plany. Bo jeśli takie zamieszkanie razem traktujesz tylko jako ucieczkę od toksycznej matki, to nie uważam tego za dobry pomysł. Jesteś w stanie wynająć coś sama? Bądź z siostrą (która notabene też potrzebuje pomocy i wsparcia)? Czy masz jakąś koleżankę, z którą mogłabyś zamieszkać? Zakładam, że skoro studiujesz, to mieszkasz w większym mieście. Wynajem stancji, po prostu jednego pojedynczego pokoju już uratuje Twoją sytuację, a na starcie na pewno będzie dużo tańszą opcją niż całe mieszkanie. Usiądź i na spokojnie się zastanów, poszperaj w ofertach jeszcze dziś, bo jest ich mnóstwo. Po prostu zrób jakiś pierwszy krok.

Póki będziesz mieszkała z mamą, to na pewno odradzałabym Ci przyprowadzanie Twojego faceta, bo nie dość, że Ty się wstydzisz, to też jego ta cała sytuacja boli. Niski wzrost u faceta potrafi być tematem bolesnym i takie ciągłe i otwarte obrażanie go pogłębi tylko jego kompleksy. Różnica wzrostu nie ma kompletnie wpływu na związek, jeśli i kobieta i mężczyzna skupiają się na sobie a nie na opinii innych. Tak się przyjęło, że facet "musi" być wyższy a że nasza mentalność jest taka a nie inna i większość ludzi myśli zaściankowo, to facet niższy od swojej kobiety od razu jest na celowniku. Przykre to, ale niestety prawdziwe. Nie zmienicie ludzi i sposobu ich myślenia, to jest walka z wiatrakami. Wy będziecie się nakręcać a ludzie naokoło i tak będą gadać swoje. Dlatego po raz kolejny to powtórzę: musicie się na to uodpornić i wpuszczać jednym uchem a drugim wypuszczać to, co usłyszycie. Osobiście znam parę, gdzie różnica wzrostu jest dość duża, jakieś 20 cm. I są ze sobą przeszczęśliwi od wielu lat. Ta dziewczyna potrafi wprost żartować ze wzrostu swojego faceta a po nim to spływa. Więc się da, tylko trzeba do tego nabrać odpowiedniego dystansu.

Jesteś samodzielna, nie musisz się nikomu spowiadać z tego, z kim się spotykasz, ile zarabiasz, co w ogóle u Ciebie w życiu się dzieje. Więc wszelkie tego typu docinki czy wścibskie pytania ignoruj. Wiem, że to nie jest łatwe, ale sama widzisz, do czego to prowadzi. Płacisz własnym zdrowiem za to, jaką masz mamę, za jej humory, paskudny charakter i jej psychiczne problemy.

Najważniejsze, to iść do przodu. Nie stać bezczynnie i czekać na zbawienie, bo ono nie nadejdzie. Niestety w takich sytuacjach najzdrowiej jest pozbyć się nadziei na poprawę relacji (żeby później się nie zawieźć) i iść naprzód, robić swoje i uodpornić się na otoczenie.
Rodzina może sobie być wymagająca, tylko co z tego? Ty tych wymagań spełniać nie musisz, to Ty masz być szczęśliwa a nie oni.

Odzywaj się na bieżąco i nie denerwuj się. Na spokojnie... Nie ma sytuacji bez wyjścia. Po prostu trzeba się ogarnąć i działać.
Avatar użytkownika
kartka
Extra Kobietka
 
Posty: 288
Dołączył(a): 2 cze 2015, o 18:07

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez smutna21 » 24 sty 2016, o 18:42

To mieszkanie nie jest po to żeby uwolnić się od matki. Mieszkamy daleko od siebie, razem pracujemy, czasem wpada po mnie kiedy koncze pracę ale zaraz mam pociąg bo nie mieszkam w Warszawie tylko 80 km dalej, na wsi. Wynajme pokój i nadal będzie problem że spotykaniem się bo nie każdy współlokator zgodzi się na wizyty. On tego mieszkania bardzo chce, sam rzucił ten pomysł pewnego dnia a ją wprost stanelam jak wryta bo od dawna o tym myslalam.
Jeśli ma być dobrze to będzie. A jest jedyną osoba która mnie wspiera. Zmienilam się bardzo dzięki niemu. Jeździł że mną do szpitala jak chorowalam, dzięki niemu rzuciłam palenie, ogarnelam niezalatwione od roku sprawy na uczelni, szukam pracę, za chwilę zaczne robić kurs. Jestem wybuchową osoba a on to oaza spokoju, wszystko mi na spokojnie tłumaczy kiedy się zezloszcze. Ale przykro mu że ktoś ma go za niedorozwinietego.
smutna21
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 6
Dołączył(a): 23 sty 2016, o 23:53

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez kartka » 24 sty 2016, o 22:40

No więc na tym etapie skup się na wyprowadzce.
Kiedy chcecie wcielić plany w życie?
Avatar użytkownika
kartka
Extra Kobietka
 
Posty: 288
Dołączył(a): 2 cze 2015, o 18:07

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez smutna21 » 24 sty 2016, o 23:05

Chcielibyśmy jak najszybciej, ale nie robimy nic pohopnie. Trochę się wszystko przeciąga bo ja pracuje 11h dziennie prawie codziennie plus szkoła w weekend. Jeśli pracuje codziennie to więcej zarabiam i spokojnie moglibysmy wyzyc. Ale nie chce codziennie tyle godzin pracować, a poza tym doszła nam nowa kolezanka i teraz mam mniej godzin do wypracowania i oczywiście mniej pieniedzy. Są dwie opcję: albo szybko ogarne jakąś pracę i wtedy porządnie szukamy mieszkania albo narazie plany że zmiana pracy zaczekaja i znów bede pracowac codziennie ale za to się wyprowadze. Pomine fakt że mogłabym pracować mniej a dostawać SWOJE pieniądze z renty które należą mi się jak psu buda a nie rzucenie raz na miesiąc 300zl. Chociaż to by pewnie też przepadło po przeprowadzce z nim bo wtedy by padł tekst : chciałas z nim mieszkać to sobie radzcie. Musze się odizolować od matki przede wszystkim ale i od całej tej powierzchownej rodziny. :)
smutna21
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 6
Dołączył(a): 23 sty 2016, o 23:53

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez smutna21 » 26 sty 2016, o 13:46

I pochwale się, że na Walentynki jedziemy sobie do Torunia :D a w domu zaraz beda pytania :po co za co itd. :evil: no trudno :) już wszystko zarezerwowane, apartament, pociąg :roll:
smutna21
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 6
Dołączył(a): 23 sty 2016, o 23:53

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez kartka » 26 sty 2016, o 22:10

No i dobrze, nikomu nie musicie się spowiadać.
Miłego wyjazdu :-)
Avatar użytkownika
kartka
Extra Kobietka
 
Posty: 288
Dołączył(a): 2 cze 2015, o 18:07

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez martyśka36 » 27 sty 2016, o 22:16

Przeczytałam wątek. I tak jak dziewczyny wcześniej pisały - Twoja mama postępuje tak, bo jest po prostu chora. I to ona ma problem sama ze sobą, Najważniejsze i najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona nie widzi żadnego problemu. Dla własnego dobra - powinnaś ograniczyć Wasze kontakty do minimum. Po drugie - mamie pomóc może tylko specjalista. I nie powinnaś oczekiwać radykalnej zmiany na lepsze w jej zachowaniu. Po prostu ona chyba nie umie inaczej, może sama kiedyś w podobny sposób była przez kogoś traktowana. A jej docinki - wiesz, są ludzie, którzy krytykują wszystkich i wszystko. Zamieszkanie z chłopakiem teraz - to nie jest dobry pomysł. Poznajcie się lepiej, nie warto podejmować takiej decyzji pod jakąś presją.

http://www.allemeble.com/ - jak wygram w totka to poszaleję:)
martyśka36
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 21
Dołączył(a): 27 sty 2016, o 21:11

Re: Z kim w tym domu jest problem? ze mną czy matką?

Postprzez smutna21 » 13 mar 2016, o 19:42

Witajcie dziewczyny :) w domu było już tak źle że się wyprowadziłam, razem że swoim K. i jest przecudownie! Nie denerwuje się domem , poznajemy się, on mi bardzo bardzo pomaga, teraz np. jest w pracy a ja tesknie tak bardzo jak kiedyś zanim zamieszkalismy razem, wczoraj byli jego rodzice i w porównaniu do tego co ja mam w domu to oni mnie polubili :) bardzo dużo rzeczy od nich dostalismy, garnki, nawet sałatki, moją matka nawet talerza mi nie dała ale ok. Rzadko do niej dzwonie ale dziś musialam i znów się nasluchalam, bo byli u nas znajomi i zostali na noc to uslyszalam od matki że burdel w domu robire że się pieprzymy wszyscy i że nas stąd wywalą a jak nie to ona do właściciela tego mieszkania przyjedzie i mu powie co tu się wprawia, że ja ją wykończe że tylko choruje przeze mnie, ojciec się w grobie przewraca. Siostra też w sumie się nie odzywa, babcia przy wyprowadzce mi wykrzyczala że się zeszmaciłam i co ludzie powiedzą a jak jej wyjasnilam że to przez matkę to trochę się uspokoiła i powiedziała że matka mi i siostrze życie chce zniszczyć i ostatnio bylam w domu to u babci ok a w domu gorzej :/
smutna21
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 6
Dołączył(a): 23 sty 2016, o 23:53
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]

cron