dziękuje Ci Basiu za odpowiedź.
Sama własnie nie wiem, czy jesteśmy razem, czy nie... Mówiłam, mu wiele razy ostatnio, że chce końca, w on ciągle prosił o kolejną szansę (miał ich już sporo...). Ustaliliśmy przerwę, lecz on i tak ciągle do mnie pisał, denerwował mnie tym strasznie i mu zaczęłam powtarzac, że to koniec, że nie chce tego. Nie potrafił tego zrozumiec... Lecz od jakiegoś 1,5tygodnia ze sobą nie mamy w ogóle kontaktu. Dzięki temu jest mi trochę lżej. Ale czuje, że jak go zobaczę, to wszystko wróci. A chyba jednak mimo wszystko sądzę, że powinnam to zakończyc. Wiele razy dochodziliśmy do takich sytuacji, tzn do rozmowy o rozstaniu, ale tak naprawdę żadne z nas tego nie chciało. Za dużo razy cierpiałam przez niego, chociaż on pewnie przeze mnie też... Doszliśmy do takiego stanu rzeczy, że wyzywamy się strasznie (on to zapoczątkował i tak się zaczęło...), oskarżamy o jakieś zdrady (w większości on) itp. Nic przyjemnego jak widac. Oczywiście miłe chwile też były, nie powiem, że nie. To mój pierwszy chłopak, z nim przeżyłam swój pierwszy pocałunek i nie tylko... Dlatego naprawdę jest mi ciężko. Nie wiem co robic
Jeszcze teraz ten 'kolega' się pojawił. Jest on dla mnie kimś ważnym. Ale przyznam się, że nie patrzyłam na naszą znajomośc jak na początek nowego życia z nim. Jest bardzo miły, sądzę, że nie był by w stanie mnie skrzywdzic, jest inny od mojego (byłego?) chłopaka. Czuje coś do niego, myślę o nim często, tym bardziej po tym, co mi wyznał (prawdopodobnie się we mnie zakochał, ale wprost tego nie powiedział). Ale nie wiem, czy potrafiłabym się w nim zakochac. Nie wiem naprawdę.
Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli Basiu.
Aha, jeszcze jedno, jak jak pisałam poprzednio, boje się, że decyzję którą podejmę, będzie złą decyzją i dlatego jestem w kropce...