Witam
Jestem nowa na forum, więc na samym początku postu chciałabym się ładnie przedstawić. Jak widać po nicku, mam na imię Amelia i liczę sobie prawie już 23 lata Od niedawna szukałam jakiegoś ciekawego forum dla kobiet i w końcu znalazłam Nie będę już biadolić, tylko przejdę do sedna sprawy.
Otóż mam pewien problem. Od jakiegoś roku zaczęłam strasznie tyć. Oczywiście z własnej winy. Nie odżywiam się najlepiej, mój jadłospis składa się z samych niezdrowych i kalorycznych dań. Fastfoody, chipsy, słodycze, ziemniaki z mięsem, biały chleb, zupki chińskie i tak dalej i tak dalej. Do tego mam pracę przy komputerze, więc zero ruchu. Nie uprawiam żadnych sportów, a moja kondycja jest zerowa. Do tego muszę się przyznać, że palę papierosy i dość często spożywam alkohol, choć w małych ilościach. Przepraszam za ten długi wstęp, ale musiałam mniej więcej napisać co i jak Otóż chcę schudnąć, zaserwować sobie jakąś dietę, zacząć uprawiać jakiś sport, wypełnić to moje życie zdrowymi nawykami. Niestety boje się, jak cholera. Nigdy nie miałam dużych piersi, ba, jakieś trzy lata temu praktycznie w ogóle ich nie miałam. Dopiero teraz kiedy przytyłam, przybyło mi również w biuście. Ogólnie nadal mam mały biust w porównaniu do szerokiego tyłka i ogromnego brzucha, ale najważniejsze że jest. I dlatego też boję się schudnąć, bo wiem, że od razu czeka mnie wędrówka po o wiele mniejszy rozmiar stanika. Teraz pytanie do was. Lepiej jest być szczupłą i w miarę zgrabną z naprawdę małym biustem, cholernie małym, czy mieć duży tyłek i brzuch i w miarę duże piersi? Wiem, głupie, płytkie pytanie, ale dla mnie bardzo ważne. Mam bardzo niską samoocenę, zbliżają się wakacje, kolejne eskapady nad morzem, czy za granicą. Będę musiała wskoczyć w kostium - koszmar. Tak więc co lepsze? Smukła, szczupła sylwetka z małym biustem czy w miarę duży biust i pulchna, pączkowata figura?
Z góry dziękuję za odpowiedź
Pozdrawiam, Amelia.