Witam. Chciałabym Was się poradzić, zapytać, wyjaśnić mój następujący problem. Może najpierw powiem coś o sobie. Mam 20 lat, jestem dziewicą, ponoć jestem bardzo ładną dziewczyną, dbam o swój wygląd, ubiór, również jestem oczytana, inteligentna. Co spotkałam jakiegoś chłopaka to był to jeden wielki niewypał. Nie pasował do mnie. Ale teraz zdaje sobie sprawę, że problem trochę tkwi też we mnie. Jak umawiam się z jakimś chłopakiem to jestem zamknięta w sobie, nieśmiała. W normalnym świecie nie jestem nieśmiała, bardzo dobrze radzę sobie w życiu, jestem zaradna, pracowita itp. Lecz gdy tylko wchodzi na drogę jakiś chłopak to wszystko się zmienia. W głębi duszy jestem też romantyczna, wrażliwa, lecz przy nim nie mogę wyluzować i wręcz nie potrzebuję się przytulić, pocałować. Może dlatego, że całe życie jestem sama, to zrobiłam się obojętna na ich zaloty itp.? Ja już nie wiem. Po prostu mam taką blokadę, której nie umiem się pozbyć. Albo to oni nie są odpowiednimi kandydatami dla mnie, albo to we mnie leży problem. Nie wiem co mam zrobić, wczoraj znowu spotkałam się z jednym i on mówił, że mu się podobam itp a ja na to nic… Nie czuję jakoś chemii z mojej strony. Chemię czuję tylko wtedy kiedy ktoś naprawdę bardzo, bardzo mi się podoba, gdy jestem bardzo przystojny, ale wiem że nie na tym polega związek, bo oprócz wyglądu jest jeszcze wnętrze. Innym ludziom umiem pomagać, a sobie nie umiem. Jeśli macie jakąś radę to szczerze wysłucham. Pozdrawiam