przez Lily of the Valley » 14 kwi 2012, o 20:45
Pozytywnie było, leżąc sobie dzisiaj na kocyku z M. Wybrałam idealne miejsce... No, dobra, koloryzuję. Wcale nie idealne, bo nieopodal jest droga i samochody hałasują. M. narobił 12 kanapek (z czego 10 zjadł on, bo ja nie chciałam), wzięłam trochę wody i poszliśmy sobie skorzystać z ładnej pogody. W miarę... bo wiało i potem się zachmurzyło, ale i tak 2 godzinki słonecznej pogody to już coś w Polsce. Robiliśmy sobie zdjęcia (na 3 on się schował za moim ramieniem, na jednym wyszedł jak gangster, ale za to ja jak pulpecik, jak to określił).