W przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy dużo wydarzyło się w moim życiu. Po dość burzliwym rozstaniu z chłopakiem, dowiedziałam się, iż moja najlepsza przyjaciółka (która deklarowała się, że jest lesbijką i nie potrafi spojrzeć na faceta w "taki sposób") zaszła w ciąże na jednej z Sylwestrowych imprez na, których byłyśmy. Byłam w nie małym szoku, kiedy mi o tym powiedziała, ale jej pomagam tak jak ona pomagała mi po moich rozstaniach. Zaznaczę na początku, że w liceum byłyśmy parą. Nie wyszło nam, ale zostałyśmy przyjaciółkami.
Aktualnie mieszkamy razem. Wspólnie doszłyśmy do wniosku, że zdrowsze dla mnie i dla niej, będzie odcięcie się od życia i wyjechanie w przysłowiowe Bieszczady. Coraz częściej przyłapuje się na patrzeniu na nią tak jak w liceum. Ostatnie miesiące zbliżyły nas do siebie jeszcze bardziej niż wcześniej. Kilkunastokrotnie zasypiałyśmy przytulone do siebie podczas oglądania filmów czy seriali. Wcześniej nam się to nie zdarzało. Za każdym razem, kiedy przypadkowa się dotkniemy czuję ciepło w brzuchu. Jest między nami coś w rodzaju więzi. Nie zastanawiałam się nigdy czy ona coś do mnie jeszcze czuję, jednak po ostatniej wizycie u ginekologa stała się nieco bardziej wylewna co do uczuć. Może to ze względu na hormony? Ale nie chodzi o powód, a to co powiedziała podczas jednego z naszych maratonów filmowych. Mianowicie: "Wiesz, że jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i nie wyobrażam sobie kogoś innego obok mnie teraz". Nie miałam i nie mam nadal pojęcia o co jej chodziło.
Coraz częściej zastanawiam się nad naszą relacją i nie dochodzę do żadnych wniosków.