Hej,
Wybrałam ten wątek chodź urodziwa nie jestem.
Ale mój problem poniekąd tkwi w tym temacie.
To zapewne głupie, bo ludzie na prawdę mają poważniejsze zmartwienia. Ale ja już nie mogę znieść mojego wyglądu tzn. wyglądu sylwetki. Głównym problemem jest to, że mam "chłopięcą" budowę ciała. Wyglądam jak facet! Szerokie ramiona, wąskie biodra, a właściwie ich brak.
Często jest mi przykro z tego powodu, bo inne dziewczyny mają wcięcie w talii i są ogólnie dziewczęce, a ja? Dlaczego muszę być odmieńcem? Na pewno będę sama do końca życia, bo który facet chciałby ożenić się z babochłopem? Do tego jestem wysoka i wyglądam jak mutant!!! Co z tego, że jestem szczupła? I tak wszystko jest do dupy!
Czy któraś z was ma podobny problem? Jak z tym żyć? Czy to jest wyrok?
P.S. W ogóle nie czuję się kobietą tylko jakimś monstrum.
Proszę pomóżcie mi, bo długo tak nie wytrzymam...
Jeśli podczepiłam się pod zły wątek to przepraszam. Pewnie wolicie porozmawiać o kosmetykach itp. a ja się wam narzucam. Jestem beznadziejna. Jeszcze raz przepraszam.