Witajcie Dziewczyny!
Opowiem wam w skrocie swoją historię, bo od kilku dni jestem załamana, nie wiem co robić.
Mam 22 lata i pod koniec wakacji poznalam super faceta.spotykalismy sie tydzień czasu, po czym on wyjechał za granicę, bo tam mieszka i pracuje. Utrzymywaliśmy kontakt, byly telefony,smsy no i oczywiście plany następnego spotkania,które miało być na Boże Narodzenie. W między czasie prowadziłam normalne życie, czasami imprezowałam no i jednego razu coś strzeliło mi do głowy i wymieniłam się z nowo poznanym chłopakiem numerem telefonu. Odpisałam mu tej samej nocy na dwa nic nie znaczące smsy i nasz kontakt się urwał. Nadeszły święta, przyjechał Maciek(ten poznany w wakacje). Było super, byłam najszczęśliwsza na świecie kiedy spędzałam z nim czas. On tez na takiego wyglądał. Niestety któregoś razu zajrzał w mój telefon i dowiedział się, że dałam komuś nr... był zły, była awantura, łzy, ale minęło...wydawało się że wybaczył, no w końcu nic się nie stało...spędziliśmy pozniej jeszcze 10 wspanialych dni razem w tym sylwestra i nowy rok. Gdy wyjechal spowrotem za granicę, zadzwonil do mnie i powiedzial ze to koniec, że nie potrafi wybaczyc mi tego ze rozdalam nr. To spadlo na mnie jak jakis wielki kamień. Przeciez byl taki zakochany, bylismy tacy szczesliwi , jak on tak mógł?? mija kilka dni, nie odzywa się, a ja załamana codziennie płaczę w poduszkę...
Dziewczyny, czy to możliwe , ze gdyby coś do mnie poczuł , niebyłby w stanie dać mi drugiej szansy? Zapomniec o tym, tym bardziej ze nie doszlo nawet do wymiany wiadomosci, nie mowiac juz o spotkaniu czy zdradzie...Czy mozliwe ze sie mna tylko zabawił, a ten nr byl tylko pretekstem, aby zerwac kontakt...? Prosze o wasze opinie!!
dodam, że on ma 27 lat...