jestem na ostatnim roku studiów licencjackich. Moja grupa poszła sobie dalej w świat, a ja z kilkoma innymi znajomymi zostałam jeszcze do czerwca by się obronić.
Do tej "nowej' grupy prócz mnie chodzą jeszcze moje 2 koleżanki i kolega. Właśnie o niego chodzi.. sama już nie wiem czy nie głupieję.
Otóż wczoraj (na dość nudnych zajęciach) gadaliśmy o drinkach, szampanach itd. Powiedziałam mu że jak zdam w tym roku prawko to idziemy się porządnie nachlać. Oczywiście się zgodził. Jednak na koniec zajęć, gdy w zasadzie tematy nam się wykończyły to wziął moją lewą rękę i niby oglądał moje paznokcie (bez przesady że go paznokcie interesowały...). Stwierdził że ładny kolor (zaznaczę od razu że to zwykły naturalny kolor, do tego oglądał każdy paznokieć osobno..). Po zobaczeniu moich pazurków wziął do ręki długopis i zaczął mnie nim "dotykać" po udzie - wyrwałam mu go i powiedziałam że dostanie za kilka minut jak się zajęcia skończą. Niezadowolony się spakował i czekał na koniec zajęć.
Dzisiaj natomiast na powitanie dostałam od niego jabuszko - bo witaminki z samego rana trzeba jeść...
nie wiem co o tym myśleć..
on doskonale wie że mam chłopaka, że za 1,5 roku wychodzę za mąż a mam wrażenie jakby chciał abym była dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką. A może sobie już to sama wmawiam? poradźcie coś Kobitki...