Jak Wam idzie?
U mnie lipa straszna:)
Wszystko w proszku a dziś już piątek.
Po pracy mam zamiar zająć się gołąbkami, plackiem,m grochami itp....
Czyli będę kucharzyć do rana
Teściowa przyjechała to mi pomoże. jeden z nielicznych plusów jej przyjazdu.
A jednak za granicą magia świąt znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Kompletnie nie czuję tej atmosfery.
Brakuje mi widoku mamusi lepiącej w kuchni pierogi, tatusia piękącego chleb i pędzącego bimber
Zapachu ciast budzącego mnie z rana i widoku śniegu za oknem...
A może ta magia mija razem z wiekiem??? bo wtedy człowiek myśli tylko o tym ile ma roboty do zrobienia... Smutno by było. Wolę zwalić winę na zagranicę